Futbol w Bośni i Hercegowinie w ostatnich latach był raczej kojarzony negatywnie. Brakowało sukcesów klubowych i reprezentacyjnych. Na boisku pojawiały się znane nazwiska, jednak nie było drużyny. Co z tego, kiedy brakowało stylu, przekonania, a mecze dobre przeplatane były tymi złymi? Tylko należy zapytać dlaczego tak późno i tylko na chwilę Dušan Bajević objął tę kadrę. Przecież to idealny wybór!
Bałkany i szaleństwo to właściwie synonim. Robert Prosinečki prawie rok temu zrezygnował z funkcji selekcjonera kadry BiH. Zrezygnował, żeby potem z tej deklaracji się wycofać, a na końcu i tak podziękowano mu za wszystko. Trzeba było wybrać nowego selekcjonera i wybór padł na postać znaną w bośniackim futbolu – Dušana Bajevicia. Po 8 latach przerwy od zawodu „odkurzono” znanego i szanowanego trenera. Na papierze mogło to nie wyglądać dobrze. Bajević był ciągle jednak obecny przy futbolu, tylko nie w roli trenera. Duško Bajević, nie będzie to nadużyciem, jest największą legendą piłki nożnej w Bośni i Hercegowinie i ten status nie zmieni się z pewnością do zakończenia kariery przez Edina Dżeko. Ikona Veleżu Mostar, jeden z najlepszych piłkarzy czasów Jugosławii.
Kariera trenerska jeszcze bardziej imponująca. Nie ma chyba drugiego takiego szkoleniowca jak „Książę z Neretwy”. Prowadził cztery największe kluby w Grecji. Z kontrowersjami – ale co najważniejsze – z sukcesami.
Teraz, po rozbracie z dresem treningowym, wraca na ławkę trenerską. Pierwszy raz poprowadzi reprezentację. W wieku 71 lat ma też świeże podejście do treningów, chociaż jednej zasadzie jest wierny i można ją było zobaczyć choćby przeciwko Italii – dyscyplina. Tak poukładanej reprezentacji nie pamiętają najstarsi seljacy. No dobra, od 5 lat. Trochę wody upłynęło w Neretwie, by w końcu kibice reprezentacji Bośni mogli przyznać, że jest w tym jakiś pomysł, styl i zaangażowanie i nie musi to być wypadek przy pracy. Widać było radość wśród piłkarzy, którzy ponownie ubrali koszulkę reprezentacyjną. W końcu – od czasów Mistrzostw Świata w Brazylii – nikt nie kombinuje. Zawodnicy grają w większości na swoich nominalnych pozycjach, a nie tak jak to miało miejsce za kadencji poprzednich selekcjonerów, w sposób przekombinowany. Problemem w tej całej układance Bajevicia może być zbyt duża różnica w jakości piłkarskiej. O ile Dżeko, Pjanić, Kolašinac są takim gwarantem, to zawodnicy już mniej znani mogą na ten poziom się nigdy nie wzbić. Nie wszystkiego można wymagać od takich zawodników. W/w liderzy nie będą wieczni.
W meczu z Polską zobaczymy prawdopodobnie jedynie Edina Dżeko. Mecze z Włochami i Polską to też dobre okno wystawowe dla wielu graczy, którzy są powołani. Tuż przed zgrupowaniem więcej mówiło się o ewentualnych przenosinach Dżeko, Kolašinaca, Gojaka, Višci czy Begovicia do innych zespołów, niż o samych meczach Ligi Narodów.
Saša Ibrulj, bośniacki dziennikarz i współautor podcastu „oPsajt”, już przed meczem mówił mi o jednym kluczowym aspekcie – budowaniu atmosfery.
W Bośni niewiele jest rzeczy, które tak łączą społeczeństwo jak sport, a przede wszystkim – reprezentacja narodowa. Kraj, który ma trzech prezydentów, mieszkańcy głosują według przynależności do jednej z trzech nacji – Boszniaków, Serbów i Chorwatów. Do jednego z 3 głównych wyznań.
Wszędzie podziały, ale nie w sporcie. Już swoimi powołaniami Bajević dał jasny sygnał, że skupia się na budowaniu pozytywnych relacji, a nie rozdrapywaniu ran i pogłębianiu podziałów nie tylko w zespole, ale też w społeczeństwie. Brakuje Ognejna Vranješa. Kapitan Anderlechtu słynie również z tego, że częściej jest bohaterem skandali, niż poczynań boiskowych. Kilka miesięcy temu w jednym z klubów pobili z bratem (Stojanem, byłym zawodnikiem Piasta i Legii) kilka osób. Ognjen jako zadeklarowany Serb również ma kilka tatuaży poświęconych Serbii czy też Wielkiej Serbii (z terenami republiki Srpskiej wchodzącej w skład Bośni i Hercegowiny). Czarę goryczy przelał tatuaż czetnickiego generała Momčilo Đujicia. Po prostu kompletnie nie pasuje do koszulki BiH.
Na Instagramie Stojan napisał kilka słów wsparcia dla brata: „Wrócimy silniejsi”. Może wrócicie, ale raczej nie w najbliższym czasie.
Prosinecki był krytykowany za zbyt luźne podejście do zgrupowań. Często zezwalał piłkarzom na wizyty z rodzinami, czy np. wychodził z zawodnikami na kawę, zawsze w towarzystwie dwóch paczek papierosów.
Bajević nie potrzebuje takiego „Atmosferovića”. Oklepany slogan: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” powinien być motywem przewodnim tej reprezentacji. Jeden smok wiosny nie czyni? W czym możemy doszukiwać się źródła sukcesu? Bajević wszędzie gdzie pracował potrafił znaleźć harmonię pomiędzy składem, który posiadał, a swoją koncepcją gry. Nie zamknął się w schematach. To jednak też człowiek mający swoją wizję, której nie pokazuje nikomu. Bośniaccy dziennikarze otrzymywali na początku zgrupowania różne sygnały dotyczące ewentualnego składu. Trener zagrał im niejako na nosie, zmieniając diametralnie koncepcję kilkadziesiąt godzin przed meczem. Plan zakłada, że Bajević pozostanie trenerem do końca baraży. Wiek oraz problemy ze zdrowiem prawdopodobnie zadecydują o tym, że w przypadku awansu na Mistrzostwa Europy Bośnia i Hercegowina zmuszona będzie skorzystać z usług innego szkoleniowca. Po meczu z Italią zrealizowany został na pewno jeden mały cel – dyscyplina. Ale pojawia się pytanie: Czy do reprezentacji wróciła radość z gry? Wiele na to wskazuje. Żałuję, że nie dojdzie do pojedynku Lewandowskiego i Dżeko. Jeden i drugi w swoim kraju ma ten sam status – najważniejszej osoby w Państwie. Taki pojedynek dla kibiców byłby z pewnością mocnym rozpoczęciem sezonu. W obecnej sytuacji należy się zastanowić czy będzie to przedstawienie jednego aktora? Czy Bajević znów wszystkich zaskoczy wymieniając cały skład i nikt nie powinien się dziwić?