W Polsce spędził 5 lat, zdążył w tym czasie zdobyć sympatię i zapisać się złotymi zgłoskami w historii Miedzi Legnica, z którą wywalczył historyczny awans do Ekstraklasy. Chorwacki obrońca znalazł się w złotej 11 Miedzi.
Jak to się stało, że wylądowałeś w Górniku Łęczna?
U mnie sytuacja wyglądała tak, że po trzech latach spędzonych w Czechach (Dukla Praga, przyp. redakcji.) klub bardzo chciał, żebym pozostał i proponował mi 3, może nawet 4 razy, nowy kontrakt. Ja czułem jednak, że to jest odpowiedni moment, żeby iść gdzieś dalej, spróbować czegoś nowego i nie chciałem go podpisać. Czeska piłka jest na bardzo dobrym poziomie, fajna liga i gra w niej wielu dobrych piłkarzy. Dużo było rozmów, ale chciałem zmienić otoczenie, zmienić kraj. Grałem tam bardzo dużo, na każdej formacji defensywnej – jako lewy, prawy, środkowy obrońca, środkowy pomocnik. Trener był zadowolony, ale pojawiła się oferta wtedy z Polski, że mógłbym tam pojechać.
Wcześniej widziałem może trzy mecze polskiej ligi, ale zrobiły na mnie wrażenie. Stadiony i kibice, atmosfera i wszystko to jak “opakowana” jest to liga. Wiedziałem, że to jest jedna z tych lig, w których chciałbym zagrać. Były też propozycje z Izraela czy Holandii, jednak na końcu wybrałem Górnika Łęczna. Dostałem bardzo dobry kontrakt, a w tym czasie żona była w ciąży. Nie było też czasu żeby szukać, przeciągać negocjacje. Potrzebowaliśmy w tamtym momencie stabilizacji. Górnik Łęczna był klubem konkretnym, dzwonili, dopytywali, byli przekonani co do mnie. Podjęliśmy decyzję, że będę tam grał. Wcześniej nic nie wiedziałem o tym klubie, nie wiedziałem nic. Jednak jak wszedłem do szatni to te obawy zniknęły, przyjęli mnie bardzo super. Nie mówiłem nic po polsku, ale dali mi takie poczucie, starali się jak najlepiej ze mną dogadać, żebym się poczuł jak u siebie, w domu. Potem łatwiej było załapać komunikację na boisku, styl grania. Różnie w życiu bywa, ale tu pierwszy raz kontakt z Polską, Polakami i wszystko super się ułożyło.
Nikitović, Rodić, chłopaki z Bałkanów wprowadzili Cię do drużyny?
Nie tylko Nikitović czy Rodić. Wiadomo też są “z Balkana”. Jak wylądowałem, to na początku ich dopytywałem co jest i gdzie w klubie. Ale wszyscy zawodnicy, głównie ci starsi – Paweł Saszka, Grzegorz Bonin, Łukasz Mierzejewski, Paweł Buzała – wszyscy oni byli tymi, którzy naprawdę się starali. Może nie rozmawiali super angielskim, ale i tak bardzo doceniałem te próby i rozmowy. Był tez Serek Prusak, gość który potrafił powiedzieć 2 słowa może po angielsku, ale z drugiej strony to był taką osobą, która zrobiłby wszystko żeby tylko wytłumaczyć o co mu chodzi. Machał rękami, skakał. Przez te dwa lata złapałem tak super kontakt z szatnią, z kibicami i ludźmi w klubie, że chyba lepiej być nie mogło.
A trener Jurii Szatałow? Różnie piłkarze go odbierają.
Jestem w stanie zrozumieć, że w Polsce połowa ludzi go uwielbia, połowa nienawidzi. Chodzi o to, że jest to gość który miał swoje metody. Dla osób z zewnątrz, np. jak dla mnie, a jestem po szkoleniu chorwackim, w Czechach też współpracowałem z osobami, które zupełnie inaczej pracowały. Jego metody na pewno odbiegają od szeroko przyjętych standardów w piłce i nie pracuje tak jak 90% trenerów piłkarskich. Nie możemy też powiedzieć, że to nie przynosiło rezultatów, tym się bronił. Na pewno nie powiem, że jest słaby czy jest rewelacyjny. Ma swoje metody, ma inne nastawienie i takim jest człowiekiem i trenerem po prostu.
Przemysław Kaźmierczak przychodził do klubu jako lider, gwiazda. Czego zabrakło?
Na początku sezonu, może w 5 czy 6 kolejce zaczął mieć problemy z kolanem, musiał mieć wykonaną operację i to praktycznie oznaczało koniec kariery. Później już chyba nigdzie nie grał. Szkoda, że tak wyszło. Był to jeden z piłkarzy, który robił różnicę. W Górniku graliśmy w ustawieniu 4 – 2 – 3 – 1, Veljko i Przemek mieli grać jako dwie “6”. Dla nas obrońców to oni byli niczym mur przed nami. Jak dałeś im piłki to wiedzieli jak to rozegrać, czytali grę świetnie, nie tracili piłek, a z drugiej strony ich umiejętności w defensywie bardzo się przydawały. Gdyby tylko zdrowie wtedy dopisało, to jestem pewny, że zdobylibyśmy więcej punktów.
Pojawiła się oferta z Płocka, skusił Cię ciekawy projekt i walka o coś więcej?
Ogólnie to jak powiedziałeś, po awansie Wisła Płock zaczęła tworzyć drużyną z myślą o wyższych lokatach. W tym czasie przyszło wielu zawodników, Jose Kante, ja, Dominik Furman, Kamil Sylwestrzak. Kilku dobrych, doświadczonych zawodników ogranych w Ekstraklasie. Nie ukrywam miało to lepiej wszystko wyglądać. Wtedy skończyliśmy sezon ostatecznie na 9 miejscu, co nie chcę powiedzieć, że było słabym wynikiem, ale liczyliśmy na więcej. Mogliśmy wtedy więcej ugrać. Nie ukrywam, kontrakt zaproponowany przez Wisłę też zadecydował o tym, że zmieniłem klub. Z drugiej strony, do klubu powrócił wtedy trener Szatałow i czułem, że nie chcę pracować z takim podejściem, z takimi metodami. Coraz częściej zacząłem zastanawiać się nad zmianą klubu i zobaczyć jak to wygląda to w innych zespołach.
Miedź Legnica świętuje swoje 50-lecie. Zostałeś nominowany i wybrany do najlepszej 11 w historii tego klubu.
Naprawdę nie wiem co powiedzieć. Niesamowite wyróżnienie, ale w Legnicy czułem się jak w domu, jak w Chorwacji. Miałem takie poczucie swobody, życzliwości podczas mojego pobytu, że trudno mi to teraz ubrać w słowa. Byłem mega zadowolony, ale nie tylko ja. Cała moja rodzina to odczuła. Mój starszy syn pozostał w Legnicy, tam chodzi do szkoły. Żona zaprzyjaźniła się z wieloma osobami. Cały czas byliśmy wokół klubu, wokół stadionu. Spotykaliśmy kibiców, ludzi dla których ten klub był wszystkim. W moim pierwszym sezonie w Miedzi zrobiliśmy historyczny awans do Ekstraklasy. Czułem się wtedy świetnie, wiele osób też mi mówiło, że jestem jednym z najważniejszych piłkarzy w drużynie. Mając taką atmosferę, sympatię innych bardzo i bardzo jestem z tego zadowolony. Jedyne co mogę powiedzieć to szkoda, że w ten sezon kiedy byliśmy beniaminkiem to nie utrzymaliśmy się w Ekstraklasie. Wtedy byłoby jeszcze lepiej. Jeśli miałbym właśnie wskazać ten jedyny minus podczas pobytu to właśnie ten spadek. To byłaby jedyna rzecz jaką bym zmienił podczas tego okresu.
Wiele pięknych chwil też, ważnych dla klubu. Co utkwiło Ci w pamięci najbardziej.
Awans. Przejazd autokarem bez dachu, wyjechaliśmy na ulice Legnicy i świętowaliśmy jakbyśmy zdobyli Mistrzostwo Świata. Tyle ludzi, w których oczach było widać radość nie widziałem. Dla osób w klubie, kibiców dla których Miedź to ważna część ich życia ten upragniony awans w końcu się ziścił. Razem z kibicami cieszyliśmy się i to jest piękne, że bawiliśmy się tym jako jedna, wielka rodzina. Nie ma mnie w Legnicy od 2 lat, ale często włączam sobie ten filmik z tego awansu. Nawet ostatnio ponownie go włączyłem. Jak graliśmy z Chojniczanką, radość, awans i to jak kibice wbiegli. To uczucie na zawsze pozostanie w pamięci. Jedno z najważniejszych i najpiękniejszych wydarzeń w mojej karierze.
Skoro było tak dobrze, to może była możliwość, żeby pozostać w Legnicy i zakończyć tu karierę.
Teraz po tym wszystkim co się stało… nie chcę powiedzieć, że lepiej, że tak się stało, ale podpisałem kontrakt z moim obecnym klubem Slaven Belupo i jestem tu już trzeci rok. Wróciłem do Chorwacji, dobrze się czuję w klubie. Taki miałem plan by jeszcze pograć w chorwackiej lidze. Jak odchodziłem to liga była dużo słabsza. 9 lat nie było mnie odkąd wyjechałem grać za granicę. Jest zauważalna różnica. Te czołowe kluby, grają na bardzo dobrym poziomie. Jeśli patrzeć na to z tej strony to jestem zadowolony, że wróciłem tutaj. Z drugiej strony, jak mówiłem Legnica jest też dla mnie jak dom. Pomyślałem sobie nawet ostatnio “Dlaczego by nie”? Veljko Nikitović zakończył karierę w Łęcznej i tam pozostał. Rozmyślałem o tym, że też mogę pozostać w Legnicy, zamieszkać, skończyć karierę i pozostać w klubie np. jako trener. Wtedy to było możliwe, teraz jest trochę inna rzeczywistość. W Koprivnicy też się dobrze odnalazłem, ja jestem zadowolony, w klubie są zadowoleni ze mnie. O to w tym chodzi. Tu też się dobrze czujemy i to jest ważne. Mogło tak być, że zostanę w Legnicy, ale nie zostałem.
Chorwacka liga jest coraz bardziej atrakcyjna pod wieloma względami.
Kiedy opuszczałem Chorwację i chorwacką ligę, to wyglądało to inaczej. Dużo zmian, wtedy w lidze było 18 zespołów. Największym problemem było to, że w tej licznej grupie 3 może 4 kluby płaciły na czas, większość miała problemy. Dinamo, Hajduk no i też Slaven Belupo, w którym jestem teraz. Były takie sezony, że niektóre kluby w ogóle nie płaciły zawodnikom przez cały rok. Dla mnie to nie do pomyślenia, nie wiem z czego utrzymywali się ci piłkarze w tych klubach. Teraz to jest nie do pomyślenia. 10 dni opóźnienia i już wszyscy dopytują, co jak i dlaczego. A kiedyś to jak w ogóle dostałeś pieniądze to byłeś szczęśliwy. Jak teraz o tym pomyślę to masakra. Było ciężko grać w takiej lidze, żyć z tego. Teraz się wiele poprawiło, również sportowo. Czasy są teraz takie, że w Chorwacji więcej płacą niż w Polsce. Jest 5 czołowych klubów, które dają wysokie kontrakty – Dinamo, Hajduk, Rijeka, Osijek i Gorica. No może Lokomotiva też. To pomniejszenie ligi do 10 zespołów okazało się pozytywną zmianą. Stawia się głównie na Chorwatów, co jest zrozumiałe. Szkolenie młodzieży u nas w kraju jest uważane za jedno z lepszych w Europie. Co roku praktycznie każdy klub ma zawodnika gotowego do wejścia do pierwszego zespołu bezpośrednio ze swojej akademii. Promują, a później sprzedają i zarabiają. 10 lat temu to mało, który zawodnik był powoływany do kadry Chorwacji, a teraz? W klubach jest wielu reprezentantów swoich krajów, kilku zawodników oczywiście jest w naszej kadrze narodowej. Na Euro pojechało dwóch Węgrów, Macedończyków czterech. To też dobrze świadczy o naszej lidze.
Do ligi i drużyny na początku wprowadzał Cię jednak… Polak Krystian Nowak.
Podpisałem kontrakt, wróciłem do Chorwacji i nie wiedziałem, że w klubie jest Polak. Ucieszyłem się bardzo, mogłem porozmawiać po polsku. Po odejściu z Miedzi miałem kontakt ze znajomymi z Polski czy kibicami, ale to był już kontakt mocno ograniczony, raz w tygodniu, a tu w klubie z Krisem codziennie rozmawialiśmy. Wiem, że mój polski nie jest na tym bardzo dobrym poziomie, ale nie chciałem zapomnieć języka.
W lidze też spotkałeś kilku innych Polaków.
Tak, kilku nawet z ligi pamiętałem jak Damiana Kądziora czy Łukasza Zwolińskiego, Masłowskiego z Goricy. To byli dobrzy zawodnicy w Ekstraklasie i trochę się początkowo dziwiłem, że wybrali Chorwację, ale tak jak mówiłem, ten progres ligi czy płatności w klubach jest zauważalny. Dla całej ligi to dobrze, że przychodzą wartościowi zagraniczni piłkarze i z sezonu na sezon ten poziom idzie w górę.
Ciężej jest Chorwatowi w Ekstraklasie czy Polakowi w HNL?
Wydaje mi się, że polskiemu piłkarzowi jest trudniej. W Chorwacji inaczej się gra. W Polsce jest dużo więcej walki i biegania. Nie chcę powiedzieć, że w Chorwacji nie biegamy. Chodzi o co innego. W Polsce wielu piłkarzy niepotrzebnie biega, pomija się ustawienie. W Chorwacji ważna jest taktyka i ustawienie. Czasem lepiej jest dobrze się ustawić niż tak jak w Polsce biegać. Jest wielu świetnych piłkarzy i są kluby fajnie prowadzone. Nie chcę generalizować, ale czasami właśnie można zauważyć to niepotrzebne z naszej perspektywy bieganie, czasem chaotyczne. W Chorwacji jest dużo taktyki, dużo gry piłką, nie gra się jak w Polsce niskim pressingiem i grą na kontrę. Wszyscy się starają grać taktycznie.
Pierwsza nasza taka poważniejsza rozmowa miała miejsce przed początkiem rundy, kiedy Wasz poprzedni trener kazał Wam grać w sparingu ze stoperami w uszach. Jak to z perspektywy czasu oceniasz?
Zimą graliśmy sparing z chorwackim drugoligowcem, przegraliśmy ten mecz 3:2. Ciężko się grało, bo po prostu nic nie było słychać. Tylko dostałeś piłkę, nie miałeś żadnej podpowiedzi. Nikt ci nie powiedział, “graj z pierwszej”, “plecy” czy “rozegraj” lub czas”. Nic! Problem też był taki, że nie słyszeliśmy też sędziów. Musieli nam machać rękami, żeby dać znać, że sędzia zagwizdał. Ciężko się grało, przegraliśmy, ale z drugiej strony wiedzieliśmy o co chodziło. Każdy przekonał się o tym jak ważna jest komunikacja na boisku, że musimy sobie podpowiadać. Mecz się nie udał, ale nauczyliśmy się sporo. Ja jednak, gdybym był trenerem to takie zajęcia przeprowadziłbym z młodszymi zawodnikami tak w wieku 12-13 lat, którzy powoli zaczynają wchodzić do piłki, żeby pokazać jak ważne jest wsparcie, podpowiedzi co masz robić na boisku. Trener nasz to co chciał to zdobył tę wiedzę, a komunikacja na pewno była lepsza w następnych meczach.
Teraz trenerem Slaven Belupo jest znany z pracy w Polsce Dean Klafurić. Żeby zmylić rywala, będziecie rozmawiać po polsku?
(Śmiech) na razie rozmawiamy po chorwacku. Trener Dean Klafurić to bardzo spokojny trener, który za dużo nie mówi. Przed wygranym meczem z Dinamo Zagrzeb na inaugurację przed meczem nas tak dobrze przygotował, dużo przed meczem poświęciliśmy czasu taktyce. Graliśmy niskim pressingiem w tym meczu , bo z Dinamo się inaczej nie da grać. Czekaliśmy na swoje szanse i je wykorzystaliśmy. Wielka sensacja. Pokonać Dinamo na Maksimirze i to 2:0. Zespół, który jest najlepszy w Chorwacji, nikt nie może się z nimi mierzyć. Trener Klafurić na meczu już nam za wiele nie podpowiadał, nie musiał. Wszystko było powiedziane przed meczem, ustawienie. Każdy z nas dokładnie wiedział co ma robić, to co trener chciał. Ale, żeby po polsku rozmawiać to jeszcze nie było potrzeby. Nie wiem, może gdzieś w najbliższych spotkaniach, jak trener zobaczy że ktoś słucha co ma mi do powiedzenia to przekaże to polsku. W szatni dobrze współpracuje nam się jako piłkarzom z trenerem Klafuriciem. Myślę, że dobry czas przed nami.
W poprzednim sezonie mecz z Istrą był jednym z meczów, który mógł zdecydować o spadku. Zagrałeś świetny mecz. Najlepszy w karierze?
Od powrotu do Chorwacji zagrałem wiele spotkań, z których jestem zadowolony. To, że jest inna specyfika gry wpływa, też na inne zachowanie partnerów w zespole. Rok temu mieliśmy jeden z najstarszych zespołów w lidze, biorąc pod uwagę średnią wieku. Wiele spotkań zagraliśmy dobrze, trafiło się też niestety sporo, gdzie zagraliśmy słabo, Nie wyglądało to dobrze. Wspomniany mecz z Istrą, gdzie strzeliłem dwie bramki do przerwy to był po prostu mój dzień. Mogłem wtedy strzelić sześć bramek. Wygraliśmy 5:1. Ja miałem jeszcze 3-4 sytuacje, które bramkarz fantastycznie wybronił. Pytałem go potem jak to obronił, sam nie wiedział. Mogłem zapisać się w historii chorwackiej ligi jako pierwszy środkowy obrońca z hat-trickiem i pierwszy, który zdobyłby hat-tricka po 3 golach z główki. Niestety nie udało się. Z drugiej strony to rewelacyjny był mecz. Po meczu podszedłem do sędziego, poprosiłem i zabrałem piłkę do szatni, żeby wszyscy mi się podpisali na niej. Miejsce w domu jest specjalne na tę piłkę, żebym pamiętał o tym spotkaniu.
Mówiliśmy o poprzednim sezonie, a czego możemy oczekiwać w tym sezonie po Slaven Belupo?
Bardzo dużo zmian. Zmieniło się nastawienie. Wymieniliśmy prawie dwudziestu zawodników, zostało nas jedynie czterech starszych, ponad 30 roku życia. Plan na nas jest taki, że mamy wspierać tych młodszych, którzy weszli do drużyny. Z góry jest narzucone, że trener ma stawiać na młodych zawodników. Dzięki temu średnia wieku z jednej z najstarszych w lidze jest obecnie jedną z najmłodszych w lidze. Jest jeszcze 3 zawodników powyżej 24 lat, reszta poniżej. Pierwszy mecz był też dla nas wielką niewiadomą. Nie jesteś w stanie przewidzieć jak młody zawodnik się pokaże na tle takiego rywala jak Dinamo. Wyszło to jednak bardzo dobrze, niewiele osób oczekiwało że to będzie aż tak dobrze wyglądać. Następny mecz gramy z Lokomotivą Zagrzeb (rozegrany 24.07.2021, przegrany 1:2 przyp. red.) i mam nadzieję, że jak wygramy to będzie bardzo fajny początek dla nas. Wracając do pytania, to na ten sezon to nie mamy konkretnego planu. Chcemy grać atrakcyjną dla oka piłkę, dużo gry piłką, dużo podań. Od bramkarza podaniami, aż do napastnika. Dużo nad tym pracujemy. Nie chciałbym, żeby to wyglądało jak w poprzednim sezonie, kiedy mieliśmy dobry skład, a do końca sezonu walczyliśmy o pozostanie w lidze. Mam nadzieję, że w tym roku środek tabeli, to 5 miejsce to taki realny plan. 4-6 miejsce dla nas byłoby jako drużyny bardzo dobre.
Pokonując Dinamo czujecie, że daliście sygnał innym zespołom, że można powalczyć i pokonać Dinamo i po kilku sezonach, znów inny zespół odbierze mistrzostwo?
Dinamo cały czas jest najlepszym klubem naszej ligi. Osijek też wzmocnił się i jest zagrożeniem dla “Plavih”. Hajduk po kilku słabszych sezonach jak na swoje możliwości też solidnie się wzmocnił. Moim zdaniem w tym sezonie może się włączyć poważnie do walki o mistrzostwo. W Rijece też zostali kluczowi gracze, też doszło 2-3 ciekawych zawodników. Te 4 drużyny grają w pucharach. Osijek gra z Pogonią też przecież. Tak jak Polacy z nadzieją patrzą na swoje wyniki w pucharach, tak i chorwackie kluby mają podobne cele, by też uzyskać jak najlepsze wyniki.W poprzednim sezonie Dinamo Zagrzeb grało w fazie grupowej Ligi Mistrzów i później w fazie play-off Ligę Europy. Rijeka też grała na jesień w Lidze Europy. Dobrze wyglądała. W tym sezonie, któryś z tych pozostałych dwóch klubów Hajduk lub Osijek powinien również zagrać w pucharach.
Z Dinamem zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie, nie daliśmy Dinamu praktycznie żadnej szansy na oddanie strzały czy wykreowanie poważniejszej akcji. Rewelacyjnie zagraliśmy ten mecz, nie chce powiedzieć że nie mieliśmy szczęścia. Wręcz przeciwnie. Mieliśmy bardzo dużo szczęścia. Przeciwko takim drużynom jak Dinamo musisz mieć szczęście. Wydaje się też, że mogą być w takim okresie wchodzenia na swój poziom. Niedawno dopiero dołączyło pięciu zawodników, którzy grali na EURO2020. Livaković, Ristovski, Ademi, Gavranović itd. Mówi się też o kilku zawodnikach, którzy mieliby odejść do innych klubów jak Majer do Milanu za wiele milionów euro. To wpływa na zespół. Nie chcę powiedzieć, że nas zlekceważyli, po prostu jako drużyna są na innym etapie. Wydaje mi się, że myślami już byli przy meczu z Omonią czy następnej rundzie. Może myśleli, że wychodząc juniorami nie będziemy tak dobrze wyglądali.
W Górniku Łęczna miałeś okazję grać z Janem Bednarkiem. Od razu wiedziałeś, że to będzie piłkarz, który może wskoczyć na ten poziom na którym jest obecnie w Premier League? Teraz takim talentem, z którym grasz jest Lovro Zvonarek.
Od początku było widać, że to zawodnik, który ma to coś. Jak przyszedł do nas jako młody zawodnik to uważam, że trener Szatałow zrobił błąd wystawiając go na środku obrony. Było widać, że jego rozumienie gry jest na innym poziomie, dobrze się ustawiał, dobre zagranie piłki, wychodzenie. Potrafił to. Trener Szatałow wystawiał go jako defensywnego pomocnika. Zagrał tam może 10 meczów. Nie była to jego pozycja, ale dobrze się prezentował. Walki i zaangażowania nie można mu odmówić. Szkoda, że nie dostał więcej szans, że nie zagrał na środku obronu. Ale talent miał.
A Lovro Zvonarek to po prostu nie mogę odpowiedniego słowa znaleźć, jak to opisać. Chłopak ma 16 lat. Jest drugim najmłodszym zawodnikiem w historii chorwackiej ligi (pierwszy jest Marko Dabro, młodszy o dwa dni, przyp. red). Patrzysz na niego i widzisz, że to dziecko. “Mała beba”. Jest młody, ale z drugiej strony już pomijając to jak wygląda, ale jak prezentuje się jako zawodnik to jest mega utalentowany. Graliśmy z Dinamem, on grał drugi mecz w lidze, a wyglądał tak swobodnie jakby na podwórku grał. Nadużyciem będzie jak powiem, że się bawił zawodnikami Dinama, ale on po prostu grał, tak naturalnie, tak płynnie. Miał też oczywiście nasze wsparcie, żeby się nie bał grać przeciwko takiemu zespołowi, na boisku też byliśmy obecni. Przed meczem powiedziałem mu “Właź na to boisko i baw się, ciesz się grą. Biegaj, walcz, bo musisz to robić, ale jak masz piłkę to baw się”. Teraz nie powiem, że to będzie gwiazda i reprezentant Chorwacji, ale z drugiej strony twardo stąpa po ziemi. Bardzo dobrze pracuje na treningach. Ma wszystko, żeby zrobić dobrą karierę.
Legia zmierzy się z Dinamem. Nigdy nie oglądaliśmy spotkania Dinama z polskim zespołem w europejskich pucharach.
Fajna wiadomość. Bardzo bym chciał, żeby pojawili się kibice jednej i drugiej drużyny, żeby stworzyć widowisko. Fajnie jakby to był nie tylko mecz na murawie, ale też na trybunach. Chciałbym zobaczyć jak zaprezentują się kibice i Legii i Dinama na trybunach. Piłkarsko to wydaje mi się, że Dinamo ma lepszą drużynę niż Legia. Jedni i drudzy jednak swoją grą od początku eliminacji nie zachwycają, tak jak powinni. Mam nadzieję, że ta forma przyjdzie właśnie teraz na te mecze, że dobrze się zaprezentują.
Też niedawno zakończyły się Mistrzostwa Europy. Chorwaci po Mistrzostwach Świata rozczarowali. Wiele osób krytykuje za grę Zlatko Dalicia. Współpracowałeś z nim.
Trzeba mu oddać, że zrobił najlepszy wynik w historii. Wicemistrzostwo świata, po 20 latach kolejny sukces po Francji 98’. Dla nas Chorwatów wielka sprawa. Zlatko Dalić po Mundialu miał ten problem, że odeszło 4 kluczowych zawodników, których nie było kim zastąpić. Zabrakło klasowych następców na najważniejszych pozycjach. Bramkarz, środek obrony, napastnik. Ćorluka nie grał nie mógł grać wcześniej, ale to on był tym liderem formacji wcześniej. Rakitić, Mandzukić, Subasić odeszli, Zlatko Dalić musiał dać szansę młodszym, którzy no jak się okazuje nie dali tej jakości kadrze co poprzednicy. Też po finale pojawiła się presja, że skoro już jesteśmy wśród najlepszych to musimy z nimi wygrywać. W 2018 turniej rewelacyjnie dla nas się ułożył. Wszystko w tej atmosferze zagrało idealnie. Rozpoczęły się eliminacje, to już było widać, że czegoś brakuje, że to nie to. Ludzie, którzy go wielbili 3 lata temu, teraz go obwiniają za wszystko. Mówi się coraz głośniej o zmianie selekcjonera. Ja nie chcę nic złego powiedzieć o trenerze Daliciu, bo dla mnie to osoba która zasługuje na szacunek, za to jaki wynik osiągnął.
Był moim trenerem w U21, wiem że ma wielkie pojęcie o piłce i zawsze te rozmowy z nim na tematy piłkarskie były na wysokim poziomie. Ludzie mają łatwość we wskazywaniu i mówieniu “o ten jest winny, ten też”. W tym aspekcie Polacy i Chorwaci są podobni, jak jest super to rewelacja, jak źle to tragedia. Uważam, że Dalić powinien zostać na stanowisku jeszcze do Mistrzostw Świata. Na chłodno oceniając to jak poszło Euro, wyszliśmy z grupy, przegraliśmy z Hiszpanią. Jedno z najlepszych spotkań mistrzostw.