T O R C I D A – 70 lat legendy

Dziś wypada 70 rocznica powstania jednej z najbardziej rozpoznawalnych grup kibicowskich w Europie i na świecie. Torcida Split!

Autorem poniższego tekstu jest Daniel Stamenić i fragmenty z pracy licencjackiej 
"Subkultura kibicowska jako fenomen
w Jugosławii drugiej połowy XX wieku na przykładzie grupy
kibicowskiej Torcida Split"

Hajduk I, Jan Paweł II, Benedykt XVI, Dinamo XVII

W spisach ludności w okolicach Splitu zdarzały się przypadki, że w rubryce wyznanie wpisywano Hajduk. Wiara, kult i futbol bardziej kojarzą nam się w fanatykami z Ameryki Południowej, bądź Łacińskiej. Żywiołowości, ekspresji fanom ze Splitu nikt nie odmówi. Niech tym elementem łączącym te dwa piłkarskie światy będzie sama nazwa „TORCIDA” [słowo torcida pochodzi z łacińskiego torquere (obracać, kręcić), oznacza fanatyczne dopingowanie wszelkiego rodzaju dostępnymi akustycznymi narzędziami w celu zwycięstwa jakiejś drużyny sportowej]

Hajduk Split został założony 13 lutego 1911 roku dzięki inicjatywie czwórki chorwackich studentów w Pradze. Byli to Fabijan Kaliterna, Vjekoslav Ivanišević, Lucijan Stella oraz Ivan Ńakić. Do dnia dzisiejszego, klub z dumą nosi nadane mu ponad sto lat temu imię. W rdzeniu słowa Hajduk znajdują się znaczenia takich słów jak wojownik, nieustraszony piechur czy też nieśmiertelnie sławny bohater. Przez sto sześć lat swego istnienia nie było momentu, w którym Hajduk nie byłby symbolem Dalmacji i Dalmatyńczyków, a co za tym idzie i Splitu. Klub ten był czynnikiem łączącym społeczeństwo, sprawiał, że klasowe podziały zanikały i każdy był sobie równy. Poza tym klub przyzwyczaił swoich kibiców do odnoszenia sukcesów. Hajduk jest osiemnastokrotnym mistrzem kraju (wliczając Jugosławię), piętnastokrotnym zdobywcą pucharu kraju (wliczając Jugosławię), super puchar Chorwacji zdobył sześć razy oraz odnotowywał dobre wyniki na arenie międzynarodowej (szczególnie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych). Mecze z niemieckim HSV, brytyjskimi Leeds United czy też Tottenham Hotspur, francuskim Saint Etienne, holenderskim PSV oraz belgijskim Anderlechtem na zawsze wpisały się w wieloletnią historię tego klubu. Najbliżej europejskiego finału Hajduk był w roku 1984, kiedy to pechowo odpadł z Tottenhamem (wynik 3:3, natomiast Brytyjczycy mieli lepszy wyjazdowy bilans bramkowy). Nie wolno zapominać o tzw. „własnym podwórku”, gdzie Hajduk sięgał po wiele tytułów, rozegrał mnóstwo świetnych spotkań oraz dostarczył zarówno wiele radości, jak i smutku swoim kibicom na terenie całej byłej Jugosławii.

Wielu ludzi widziało w nim przeciwieństwo klubów z Belgradu, Partizana i Crvenej zvezdy, które zarządzane były przez wysoko postanowionych przedstawicieli politycznych. Miljenko Jergović dodaje, że Hajduk przez wiele lat był uosobieniem czystej piłkarskiej tożsamości (tak jak Barcelona, Bayern, Juventus, czyli topowe europejskie kluby piłkarskie)

W Hajduku grało wielu znakomitych piłkarzy, którzy swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami potrafili rozstrzygać losy meczu, co przyciągało kibiców na trybuny. Robert Jarni, Aljoša Asanović, Igor Štimac, Alen Bokšić, Slaviša Žungul, Ivan Gudelj, Bernard Vukas… ciąg znaczących nazwisk jest bardzo długi, natomiast największą legendą klubu był Frane Matońić. Najlepszym bramkarzem w całej historii Hajduka do dziś pozostał Vladimir Beara, a Blaž Slišković uważany był za europejskiego Diego Maradonę. Kibice pisali o nim poematy i pieśni, w których starali się uwiecznić jego wyjątkowość i boiskowy geniusz. Każdy kontakt Blaža z piłką był magiczny, nie było w nim przypadku, a bramki z rzutów wolnych oraz, co ciekawe, rożnych już na zawsze pozostaną w pamięci kibiców (i to nie tylko tych Hajduka). Nie bez powodu zatem wokół tak lubianego, utytułowanego i szanowanego klubu 29 października w 1950 roku utworzyła się Torcida, grupa kibiców Hajduka. Ten rok był ważny z jeszcze jednego powodu, Crvena zvezda została pokonana w Splicie 2:1, a „majstori sa mora” – jedna z kolokwialnych nazw Hajduka, mogli świętować kolejny tytuł mistrzowski kraju. Jak się później okaże, nie ostatni.

Zanim pojawiła się Torcida Jak już zostało wspomniane, Hajduk Split jest klubem o ponad stuletniej tradycji. Przetrwał dwie wojny światowe, czasy okupacji (szczególnie Włoskiej) i od początku swego istnienia był symbolem, z którym utożsamiali się ludzie pochodzący z Dalmacji. Emocje, jakie wzbudzało pojawienie się piłkarzy tego klubu w jakiejkolwiek części świata są traktowane przez badaczy w kategoriach fenomenu kulturowego i społecznego. Pero Zlatar w książce pod redakcją Zdravko Reicia wspomina wydarzenia z 1931 roku, kiedy to Hajduk rozgrywał swoje mecze w Chile (większa część jego rodziny wyemigrowała tam w celach zarobkowych z wyspy Brač). Przedstawicieli klubu witano niczym królów, a w trakcie spotkań kibicowano i śpiewano, traktowano ten moment niczym święto narodowe. Ten sam autor wspomina również swego ojca, który przebywając w Macedonii w 1939 roku witał z równym fanatyzmem piłkarzy w Skopju. Dotąd cichy i spokojny człowiek nagle zmienia się w oczach swego syna nie do poznania, staje się impulsywny i głośny jak nigdy dotąd, a w trakcie trwania spotkania „na wrogim terytorium” skacze i mocno dopinguje swoją drużynę z Dalmacji. W następnych latach, szczególnie po drugiej wojnie światowej zainteresowanie piłką nożną wzrasta wśród społeczeństwa, a Hajduk jako pierwszy w Europie będzie dopingowany przez zorganizowaną grupę kibicowską.

Rok 1950 był przełomowym w historii Hajduka Split. Poziom ówczesnej ligi był na tyle wyrównany, że walka o mistrzostwo kraju była niesamowicie zacięta i toczyła się aż do ostatniej kolejki rozgrywek. 29 października 1950 r. do Splitu przyjechała Crvena zvezda Belgrad, a na legendarnym już Starym Placu („Stari Plac” – nazwa pierwszego stadionu Hajduka) miało zostać rozegrane spotkanie o tytuł mistrzowski. Atmosfera, jaka powstała wokół meczu doprowadziła do tego, że grupa 113 studentów (m. in. Vjenčeslav Žuvela, Ante Ivanišević i Ante Dorić) oraz innych ludzi pochodzących z regionu Dalmacji, zorganizowała wyjazd do rodzinnego Splitu z Zagrzebia, by dopingiem wesprzeć swoich ulubieńców. Wpływ na taką decyzję miały rozegrane w Brazylii mistrzostwa świata, gdzie temperamentny kształt kibicowania tamtejszej „Torcidy” 27 na legendarnym stadionie Maracanã wywarł na kibicach z Dalmacji ogromne wrażenie. Zdravko Reić opisuje, że ranga meczu była dla mieszkańców Splitu równie istotna, co wyzwolenie miasta z rąk faszystowskich Włoch, a miasto stało się „centrum świata”, gdyż na mecz przyjeżdżali ludzie z całej Chorwacji, a kobiety odmawiały modlitwy różańcowe (trzeba mieć na względzie fakt, że możliwości transportu w tamtych czasach były mocno ograniczone i tak np. ludzie z wysp przypływali własnymi małymi łódkami, a podróż pociągiem z Zagrzebia trwała znacznie dłużej, niż dziś). Co ciekawe, z relacji autora wynika, że Split wiedział o przyjeździe zorganizowanej grupy kibicowskiej studentów z Zagrzebia i że od tej pory, klub podczas każdego meczu był dopingowany i wspierany. Mecz zakończył się zwycięstwem, Hajduk zdobył mistrzostwo, a Torcida już na zawsze wpisała się w karty historii piłki nożnej jako najstarsza zorganizowana grupa kibicowska w Europie. Doping był na tyle fanatyczny, że wywarł on wpływ na całą ówczesną Jugosławię. Oczywiście kibice zostali oskarżeni przez media oraz władze komunistyczne o karygodny i niedopuszczalny sposób kibicowania, szybko zostało wszczęte postępowanie przeciwko nim (represje ze strony Jugosłowiańskiej Partii Komunistycznej za niedopuszczalną działalność w kontekście Jugosławii jako całości, a np. Vjenčeslav Žuvela najpierw został skazany, po czym relegowany z partii) i grupa musiała zaprzestać swej działalności. Nie zmienia to jednak faktu, że od tej pory Hajduk miał fanatyczne wsparcie ze strony swoich kibiców, na wzór tego z dnia 29 października 1950 i mimo, że nie było ono zorganizowanie (ze względu na niekorzystną sytuację polityczną) to uważane jest przez wielu za kontynuację ruchu, który zapoczątkowali spliccy studenci z Zagrzebia.

lata 60

Lata 70. XX wieku to okres, w którym grupy kibicowskie stają się coraz bardziej rozpowszechnione i zyskują popularność zarówno w Chorwacji jak i w Polsce (wspomina o tym Przemysław Piotrkowski). Wszystko dzieje się za sprawą wydarzeń w Wielkiej Brytanii, skąd atrakcyjny oraz interesujący sposób kolektywnego zachowywania się dopiero co uformowanych grup kibicowskich szybko staje się popularny w pozostałych krajach europejskich. Ma to związek z przemianami w społeczeństwie, z tym, że młodzi zyskują większą autonomię (np. nie chodzą już na mecze w towarzystwie osób starszych) oraz mogą się realizować wśród rówieśników poprzez kibicowanie. W Splicie coraz większa liczba młodych ludzi zaczyna chodzić na mecze i dopingować swój zespół właśnie według wzorców Brytyjskich. Zaczęto nosić szaliki, wymyślać i śpiewać piosenki, spotykać się poza granicami stadionu oraz wyładowywać swoją agresję werbalnie oraz fizycznie np. po przegranym spotkaniu (warto zaznaczyć, że chodziło nie tyle o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, ile o fakt poniżenia swoich rywali). Banjamin Parasović wspomina rok 1979, kiedy to cieszył się z faktu, że w klasie nie tylko jego pochłonęła nowa subkultura młodzieżowa i że miał z kim dzielić swoją pasję. Mógł pojawić w szkole z flagą bądź szalikiem, który oznaczał ówcześnie uosobienie wiernego kibica rodem z Anglii. Lata 70. są również okresem brutalizacji zachowań kibiców. Na terenie byłej Jugosławii zaczyna dochodzić do aktów przemocy na stadionach, będących wynikiem chęci pokazania i udowodnienia, kto jest najlepszym kibicem. Split i jego młodych mieszkańców szybko pochłonął nowy rodzaj aktywności pozaszkolnej. Spotykano się w wcześniej wyznaczonych miejscach (np. w kafejce), omawiano plan na najbliższy mecz, składano pieśni na cześć klubu itp. Kibice Hajduka jako jedni z nielicznych jeździli ze swoją drużyną na wszystkie mecze wyjazdowe, ale do Splitu mało kto przyjeżdżał ze strachu przed spotkaniem grupy fanatyków „mistrza z nad morza”. Zyskują oni dzięki temu niezwykłą popularność, a pod koniec omawianego okresu dochodzi do utworzenia się nieformalnej grupy kibicowskiej „Nesvrstanih”. Ich celem staje się pokazanie społeczeństwu oraz pozostałym grupom (np. narkomanom) w Splicie, że tworzą coś zupełnie nowego, a zarazem wyjątkowego i lepszego. Jednocześnie byli oni niesamowicie zagorzałymi fanami i brali udział w najdrastyczniejszych wydarzeniach chuligańskich tego okresu, których punktem kulminacyjnym był rok 1979 i mecz w Sarajewie. Mecz stał się momentem w życiu Draņena Lalicia, kiedy doświadczył agresji ze strony liczniejszej przeciwnej grupy kibicowskiej oraz policji. Po tym wydarzeniu porzucił zagorzały styl kibicowania i udał się na studia, dzięki czemu powstała książka Torcida, pogled iznutra jako poszerzenie jego pracy doktorskiej.

Odrodzenie Torcidy oraz burzliwe lata 80.

Rok 1981 przynosi powstanie pierwszej oficjalnej zorganizowanej grupy kibicowskiej na obszarze byłej Jugosławii, mianowicie Torcidę, która wyrosła z tradycji wcześniej wspomnianego roku 1950 (również jako symbol oporu wobec reżimu) oraz aktywności „Nesvrstanih”. Dodatkowo splicki ruch kibicowski miał na celu ukazanie wszystkich nieprawidłowości, jakie ówcześnie dotykały przeciętnego mieszkańca tego kraju nie tylko w sporcie, np. problem ekonomiczny regionu. Doszło więc do swego rodzaju kolektywnego przeciwstawienia się takim zjawiskom rzeczywistości społecznej, które uważane były za krytyczne, np. funkcjonowanie administracji. Split stał się jednym z centrów niezadowolenia społecznego, a Torcida zaczęła posługiwać się nową formą przejawiania swego niezadowolenia poprzez malowanie graffiti z m. in. następującą treścią: „SMRT KOMUNIZMU” lub „SRETAN BOŅIĆ, BRAĆO HRVATI”. Na stadiony zaczęło przybywać coraz więcej kibiców. Obok flag z napisem „TORCIDA” zaczęły pojawiać się również takie, jak „TORCIDA SEGET” czy też „TORCIDA BRAČ”, co świadczy o rozszerzeniu się popularności subkultury kibicowskiej poza ramy samego Splitu oraz wzroście zainteresowania wokół nich. By ukazać swoją niezależność oraz styl bycia kibice Hajduka często swoim agresywnym, chuligańskim zachowaniem zwracali na siebie uwagę mediów. Cel wydawał się jasny, mianowicie chodziło przekaz: Niech każdy się dowie, do czego jesteśmy zdolni i niech każdy wie, że trzeba się z nami liczyć. W połowie lat 80. dochodzi do uformowania innych grup kibicowskich na terenie Jugosławii, w Zagrzebiu, Belgradzie czy też Sarajewie. Każdy z tych ośrodków zaczął pełnić ważną funkcję w subkulturze kibicowskiej, natomiast żaden nie stał się ważniejszy od tego w Splicie. Tutejsi fani mieli powód do radości, gdyż „w końcu” pojawili się przeciwnicy, z którymi mogli rywalizować na wszelkiego rodzaju możliwe sposoby. Mecze wyjazdowe stały się dla kibiców okazją do zyskania prestiżu w całym regionie, gdyż pobicie i upokorzenie przeciwników na ich terytorium stawało się wielkim powodem do dumy. Świetne wyniki Hajduka osiągane w europejskich pucharach stały się dla fanów dodatkową okazją do zaprezentowania swojej siły i jedności. Europejski futbol do dziś pamięta o takim wydarzeniu jak zamordowanie koguta na środku boiska (symbol Tottenhamu, ich ówczesnego rywala). Największym incydentem jednak pozostaje aktywowanie gazu łzawiącego w 1987 roku podczas meczu przeciwko Olympique Marseille (nikt nie ucierpiał, ale za to Hajduk został odsunięty od europejskich rozgrywek na dwa lata).

Sposobu, w jaki kibice zaznaczali swą obecność na trybunach stadionu nie można zaliczyć do poprawnych, natomiast dzięki temu zainteresowanie nimi wzrosło i o kibicach ze Splitu wiedziała już cała Europa. Torcida staje się wówczas kombinacją brytyjsko-włoskiego stylu kibicowania, posiada wszystkie ich cechy charakterystyczne, do których zaliczają się palenie rac czy też powodowanie zamieszek. Wszystko to staje się nierozłącznym elementem ikonografii Torcidy. Posługując się klasyfikacją kibiców piłkarskich Przemysława Piotrkowskiego, na polskim tle grupa będąca obszarem badań niniejszej pracy z pewnością została by sklasyfikowana jako chuligani. Przykrym zjawiskiem w tym okresie zaczyna być fakt, że członkowie Torcidy sięgają po coraz to silniejsze substancje odurzające, zaczynając od tzw. „kleju”, poprzez marihuanę, a kończąc na różnego rodzaju tabletkach (podczas gdy w latach 70. to zjawisko było nie do pomyślenia w subkulturze kibicowskiej). Dodawało to siły oraz odwagi kibicom by mogli przez cały mecz dopingować oraz by byli w stanie rywalizować z każdym w imię Splitu oraz Hajduka. Pod wpływem takich substancji nietrudno o wybryki. Wystarczyło, by Hajduk u siebie przegrał mecz. Kibice w geście niezadowolenia i wynikłej z tego wściekłości chodzili po mieście i niszczyli wszystko, co tylko stanęło im na drodze. Chuligaństwo i zamieszki zaczynają być coraz częstszym zjawiskiem z wielu powodów. Przede wszystkim rosnące niezadowolenie młodych (m.in. brak perspektyw na przyszłość, obniżenie standardu życia, wzrost bezrobocia itp.) wpływało na rozprzestrzenianie się szowinizmu, nacjonalizmu oraz rozgoryczenia politycznego. Członkowie Torcidy zaczynają być bacznie obserwowani przez władze, gdyż są posądzani o naruszanie stabilności państwowej (podczas gdy de facto partia komunistyczna sama już do tego doprowadziła). Przejawem niezadowolenia stały się stadiony oraz aktywność grup kibicowskich. Im bliżej końca lat 80., tym bardziej polityka była obecna w wydarzeniach mających związek z omawianym tematem. Zaczyna dochodzić do sytuacji, w której zwaśnione dotychczas grupy kibicowskie Torcidy i Bad Blue Boys (kibice Dinama Zagrzeb) jednoczą swe siły i dopingują razem w imię chorwackości przeciwko serbskim klubom Partizana czy Crvenej zvezdy. Agresja werbalna jest obecna niemalże na każdym meczu, a policja nie zawsze potrafi powstrzymać te grupy przed agresją fizyczną. Wraz z upływem lat 80., w Splicie fenomen subkultury kibicowskiej staje się z coraz silniejszy i popularniejszy. W znacznym stopniu wpływa on na sposób zachowywania się młodych ludzi, a jego liczebność oraz aktywność wskazuje na to, że „pochłania” jakby pozostałe subkultury. Torcidę zaczęto traktować poważnie jako wyjątkowo ważną dziedzinę w życiu kulturowym Splitu, Dalmacji oraz całej Jugosławii. Narastająca niepewna sytuacja polityczna w kraju doprowadziła do sytuacji, w której to kibice przeciwnych drużyn zaczęli być traktowani nie jako rywale sportowi, ale jako członkowie wrogiego ugrupowania politycznego i odrębnej narodowości. Czyżby zatem wojna domowa rzeczywiście zaczęła się na stadionach piłkarskich?

Torcida przed i w trakcie wojny domowej

Sport jest częścią społeczeństwa, szczególnie piłka nożna, a co za tym idzie i jej kibice. Torcida od początku swego istnienia była uwikłana w politykę, system jednopartyjny w jakim przyszło jej funkcjonować nie dawał dużego pola manewru (funkcje samorealizacji były ograniczone i kontrolowane). Przez lata komunistyczna ideologia „braterstwa i jedności” skutecznie dusiła poczucie tożsamości narodowej, natomiast kulminacja wzrostu niezadowolenia społecznego doprowadziły do tego, że na stadionach potyczki chuligańskie stały się skutkiem nieudolnych działań komunistów. Kibice, a w szczególności Torcida wzięły na siebie ciężar walki o „lepsze jutro”. Metody jakimi realizowali swoje poczynania nie zawsze były akceptowane, natomiast skutecznie zwracały uwagę mediów, społeczeństwa i władz. Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której na podstawie pytania: „Za kim jesteś?” można było ocenić jakie poglądy polityczne prezentuje dany kibic oraz jakiej jest narodowości czy nawet religii. Torcida bacznie obserwowała narastającą napiętą sytuację polityczną oraz brała w niej czynny udział (np. grupa walczyła o powrót godła i flagi chorwackiej jako symboli narodowych czy też zebrała 11 313 podpisów w celu przywrócenia herbu Hajduka z chorwackimi symbolami narodowymi), a sceną ich wystąpień stały się stadiony i nie tylko. Ekspresja werbalna stała się niesamowicie mocno nacechowana nacjonalistycznie, a fakt połączenia się z dotąd zwaśnionymi kibicami Dinama Zagrzeb w meczach przeciwko klubom belgradzkim świadczył o potrzebie zjednoczenia się w celu wspólnego, narodowego dobra, o które ówcześnie zaczęto walczyć. W Splicie kulminacja niezadowolenia oraz zapowiedź kresu Jugosławii miała miejsce 26 września 1990r., podczas wydarzeń, w których wielu badaczy upatruje początku wojny domowej, kiedy to Torcida wtargnęła na boisko stadionu Poljud i spaliła flagę Jugosłowiańską. Oczywistym wydaje się być zatem fakt, że spliccy kibice dzięki niektórym segmentom swej działalności zapowiedzieli kres Jugosławii, a nawet przyspieszyli ten proces. Dla Torcidy czas trwania wojny domowej to trudny okres, w którym to jej starsi członkowie idą na font i bronią swej ojczyzny. Nie zaniedbują natomiast swoich kibicowskich obowiązków. W spisanych przez Lalicia i Pilicia wspomnieniach pojawiają się np. sceny, gdy żołnierze pytają w trakcie strzelanin przez krótkofalówki o wyniki Hajduka. Na froncie można było spotkać kibiców z całej byłej Jugosławii. Wśród nich znalazł się dwudziestoletni Robi który twierdzi, że jest zupełnie jak na stadionach, tyle że teraz mamy broń. Niektórzy nigdy nie powrócili do swoich domów, a Torcida była pierwszą grupą, która w 1993 roku upamiętniła imiona swoich bohaterów wojennych na płycie pamiątkowej znajdującej się nad wejściem północnowschodniej trybuny stadionu Poljud.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. Wielu badaczy sądziło, że wraz z rozpadem Jugosławii dojdzie do zaprzestania zamieszek na trybunach, gdyż zanikną podziały narodowe. Taki obrót spraw okazał się jednak niemożliwy, gdyż subkultura grup kibicowskich, szczególnie w krajach byłej Jugosławii bazuje na tego rodzaju działaniach. Niedługo po zakończeniu wojny, tło narodowościowe zamieniło tło podziałów regionalnych. Torcida nie musiała już bronić chorwackości, a zaczęła bronić Dalmacji jako regionu, jej tradycji oraz wartości jakie reprezentuje. Derbami zaczęto nazywać mecze z Dinamem Zagrzeb, a na pierwszą potyczkę nie trzeba było długo czekać, gdyż miała ona miejsce 27.11.1994 roku w Zagrzebiu. Nawet sam prezydent nowopowstałego państwa chorwackiego dr Franjo Tudjman szybko przestał był lubianym gościem w Splicie (wygwizdany podczas meczu 19 maja 1993 roku44) z racji faworyzowania Dinama oraz Zagrzebia, podczas gdy Split i Hajduk traktowane były marginalnie (co ciekawe, Torcida podczas pierwszych wyborów samorządowych w znacznej części popierała właśnie partię przyszłego prezydenta HDZ z racji „najbardziej chorwackiego programu narodowościowego i politycznego”).

Torcida należy do najbardziej zagorzałych fanów Hajduka, dla którego, jak powiadają: „gotowi są zginąć”. Nie należą do typu kibiców, którzy siedzą i oglądają mecz niczym w teatrze, ciesząc się tylko ze zdobytych bramek, ale przez całe dziewięćdziesiąt minut trwania spotkania gorąco dopingują stając się tzw. dwunastym zawodnikiem. Kibice to głównie młodzi, uczący się ludzie, pochodzący z różnych warstw społecznych, których połączyła subkultura kibicowania. Warto zwrócić uwagę na fakt, że zdecydowana większość nie pochodzi z patologicznych rodzin i potrafi funkcjonować w społeczeństwie według określonych norm w nim obowiązujących (tylko nieliczni np. kradną, by zdobyć środki na życie i kibicowanie). Hierarchia w Torcidzie jest jedną z jej głównych cech charakterystycznych. W grupie nie ma przywódcy, mimo to rolę tę pełnią starsi członkowie grupy, którzy mają najwięcej doświadczenia zarówno w meczach wyjazdowych jak i potyczkach chuligańskich (podobny układ według Przemysława Piotrkowskiego funkcjonuje również w Polsce, a Dominik Antonowicz oraz Łukasz Wrzesiński w swym artykule dodają, że „grupa nie da się prowadzić każdemu, kto zechce nią pokierować”). To oni są wzorem dla młodszych, którzy chcą przynależeć do subkultury kibicowskiej. Inicjacja jednostki nie odbywa się z dnia na dzień, jest to nieco dłuższy proces, podczas którego trzeba uważnie obserwować jak zachowują się starsi, samodzielnie wyciągając wnioski. Nikt nikogo nie zmusza do podejmowania czynności, natomiast np. ucieczka ze szkoły w celu wyjazdu na mecz czy też udział w bójce jest przez członków uważany za sygnał, że takowa jednostka jest gotowa „by być jednym z nas”. Członkowie Torcidy podkreślają, że są jednością i że każdy reprezentuje tu te same wartości.

Rytuał kibicowania Torcidy Świętym miejscem Torcidy jest trybuna północna stadionu Poljud (tzw. sjever). Jej członkowie jako jedyni posiadają przywilej przebywania tam w trakcie meczu, co z drugiej strony wiąże się odpowiedzialnością za dopingowanie swojej drużyny przez całe 90 minut. Torcida kładzie duży nacisk na kreowanie oraz znaczenie wizualnego i werbalnego przekazu, kolektywnie identyfikując się z jego symboliczną treścią. Ten pierwszy jest reprezentowany głównie za pomocą transparentów, szalików, flag kibicowskich, koszulek, czapek oraz użyciu środków pirotechnicznych (jedna z głównych cech splickiej grupy kibicowskiej).

Rekwizyty, o których mowa są oznaczone klubowymi oraz charakterystycznymi dla danej grupy kibicowskiej kolorami, symbolami oraz znakami. Ich zawartość treściowa głównie odnosi się do Hajduka oraz Torcidy, natomiast nie brak również komentarzy politycznych odnoszących się do sytuacji w kraju (również haseł obraźliwych). Wizualna ekspresja ma przede wszystkim na celu poprowadzenie swojej drużyny do zwycięstwa i jest nieodłącznym elementem wykorzystywanym przez Torcidę, natomiast z czasem stała się ona środkiem do tworzenia spektaklu na trybunach. Od połowy lat 80. zauważamy na stadionach w byłej Jugosławii coraz większą ilość policji, która stara się utrzymać porządek w trakcie trwania spotkania i nie dopuścić do powstawania konfliktów między zwaśnionymi grupami kibicowskimi. Werbalna ekspresja od tej pory staje się powszechnym zjawiskiem. W zależności od atmosfery jaka panuje, można ją podzielić na pozytywną oraz negatywną (Draņen Lalić nazywa ją „verbalnim nasiljem”, czyli przemocą werbalną). Pozytywna ma za zadanie wspierać zawodników w ich zmaganiach, negatywna jest natomiast charakterystyczna dla gróźb oraz poniżania przeciwnika. Torcida, jako jedna z najbardziej fanatycznych grup kibicowskich stale wykorzystuje swoją siłę oraz reputację do tego, by komentować różnego rodzaju sytuacje, z którymi jej członkowie się nie zgadzają. Oczywiście, ich śpiew jest skoncentrowany głównie na Hajduku oraz zawodnikach, ale także na obecnej sytuacji politycznej (na tym polu przemoc werbalna jest w szczególności widoczna) oraz na przeciwniku czy też sędzi. Repertuar takowych przyśpiewek jest niezwykle bogaty oraz treściwy, gdyż odnosi się do klubów i zawodników, narodowości, polityki, religii, policji itp. Bez względu na wynik meczu Torcida wiernie dopinguje swoich zawodników (np. „I KAD GUBE I KAD TUKU, UVIJEK VJERNI SVOM HAJDUKU”), z drugiej strony zaś prowokuje kibiców z Serbii (np. „MI HRVATI NE PIJEMO VINA, VEĆ KRVI SRBINA IZ KNINA”). Nie brakuje też przyśpiewek na cześć Dalmacji (np. „DALMACIJA U MOM OKU”), odniesień religijnych (np. „O ISUSE NA NEBESU, DAJ POMOZI BIJELOM DRESU”) czy też agresji werbalnej w kierunku sędziego (np. „SUDAC PEDERU”). Obrona klubowej świętości, jej barw oraz Dalmacji jako regionu, z którego się większość członków tej grupy wywodzi jest obecna na każdym spotkaniu. Niejednokrotnie przyśpiewki, które rozpoczyna Torcida są podchwytywane przez pozostałych fanów na stadionie, co ostatecznie wprowadza niesamowitą atmosferę na trybunach, powodując poczucie jedności z klubem, Splitem, Dalmacją, a nawet Chorwacją.

Jak już zostało wspomniane, przemoc fizyczna jest jedną z najbardziej charakterystycznych cech grupy kibicowskiej Torcida, gdyż według jej członków, w ten sposób pokazuje się prawdziwą miłość, pasję, oddanie barwom klubowym oraz wszystkiemu, co one symbolizują. Tylko ci najbardziej zdeterminowani i fanatyczni są w stanie brać udział w bójkach i przelewać krew w imię Hajduka („nie to co ci panowie siedzący w łożach VIP”). Na przestrzeni lat Torcida pokazywała miłość do klubu już na wiele sposób, do przykładów należą bijatyki (z grupą przeciwną bądź policją), obrzucanie kamieniami, niszczenie obcych symboli, wtargnięcia na boisko. Draņen Lalić podsumowuje, że większość członków grupy kibicowskiej Torcida, w większym lub mniejszym stopniu bierze udział w różnego rodzaju aktach przemocy fizycznej. Mimo wielu niebezpiecznych potyczek w których brały udział grupy kibicowskie (w szczególności Torcida), wartym podkreślenia jest fakt, że w Chorwacji nikt nigdy z tego powodu nie zginął.

Zagreb, 12.07.2015 – Utakmica 1. kola Prve HNL izmeðu Dinama i Hajduka na stadionu u Maksimiru. Na slici navijaèi Hajduka. foto HINA/ Damir SENÈAR /ds

Jeśli chodzi o mecze rozgrywane w Splicie, to Torcida zawsze była gotowa na „powitanie” kibiców drużyny przeciwnej (za czasów Jugosławii w szczególności Partizana, Crvenej zvezdy i Dinama, dziś Dinama i Rijeki). Jeżeli chodzi o mniejsze kluby, do potyczek nie dochodziło z racji tego, że takowi kibice od razu stali na pozycji straconej, w szczególności w Splicie. Przyjazd jednej z wyżej wymienionych grup kibicowskich oznaczał natomiast możliwość do starcia i pokazania, że znajdują się na terytorium Torcidy, która uważa się za najlepszą. Do starcia szykowano się już od samego rana. Dochodziło do niego na dworcach, często na stadionach, w szczególności po rozegranym spotkaniu. Torcida zawsze chce pokazać, że jest najlepszą grupą kibicowską, a przemoc ma być tego dowodem. Nierzadko dochodzi również do starć z policją z racji tego, że nie pozwala ona na bijatyki z rywalami. W tym kontekście organy władzy stają się wspólnym wrogiem numer jeden wszystkich grup kibicowskich, gdyż nie pozwalają na konfrontację z przeciwnikami. Wówczas Torcida nie ma możliwości realizacji jednego ze swoich podstawowych założeń, czyli poniżenia rywali i pokazania, że Split należy do nich, a oni nie pozwolą by obcy poruszali się po ich terytorium.

Mecze wyjazdowe dla Torcidy zawsze stanowiły ważny element jej rytuału kibicowskiego. Jak już zostało wspomniane, prawdziwy kibic jeździ za swoją drużyną wszędzie, nie zważając na okoliczności wyjazdu. Pokazanie siły, jedności oraz oddania na meczach rozgrywanych poza Splitem zawsze było traktowane jako coś wyjątkowego. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że członkowie Torcidy zawsze licznie jeżdżą na wyjazdy. Wielu kibiców uważa takowe podróże za bezcenne, gdyż są pełne emocji, a jednocześnie pozwalają oderwać się od szarej codzienności. Istnieje nawet wśród nich stwierdzenie, że jednostka staje się kibicem dopiero w momencie wyjazdu na mecz z grupą. Co spotyka Torcidę na wyjazdach? Wszystko zależy od rangi spotkania oraz „gościnności” miejscowych kibiców. Do najbardziej ryzykownych wyjazdów za czasów byłej Jugosławii zaliczano Belgrad i Zagrzeb, dziś Zagrzeb i Rijekę. Te mecze (nazywane derbowymi) mają dla Torcidy największą rangę oraz znaczenie, gdyż przychodzi mierzyć ze znaczącymi się grupami kibicowskimi na obcym terenie. Warto zaznaczyć, że policja (wiedząc oczywiście, kto przyjeżdża) stara się zapobiegać konfliktom (nie zawsze w odpowiedni sposób, co również staje się przyczyną agresji fizycznej). Niezależnie od trudności oraz wyniku spotkania kibice wzbogacają się o nowe doświadczenia oraz masę wspomnień, których nikt im nie zabierze i dla których się poświęcają. W Splicie czekają na nich pozostali, którzy z różnych powodów nie mogli się wybrać na wyjazd. Torcida po raz kolejny dopingowała Hajduk i go nie zawiodła, tak samo jak nie zawiodła swojego regionu i miasta, z którego pochodzą oraz ludzi, którzy tu mieszkają.

Gullit, Tino i Rita

Sezon 1994/95 przyniósł Hajdukowi rozgrywanie meczów na szczeblu międzynarodowym w elitarnej Lidze Mistrzów. Jednym z klubów, z jakim przyszło mu się mierzyć była Benfica Lizbona. Torcida, mimo trudnego okresu (wojna nadal trwa) z wielkim zaangażowaniem dopinguje Hajduka na każdym meczu i tym samym zyskuje coraz większa popularność oraz rangę wśród europejskich grup kibicowskich. Damir Petranović pisze, że kibice z Portugalii wybrali się zatem na mecz do Splitu, by doświadczyć tej fanatycznej atmosfery i zamiast bomb oraz wojny, spotkali się z niezwykłą gościnnością. Mecz skończył się wynikiem 0:0, a przyjezdni wyruszyli samochodami do domu w zachwycie i nadziei, że będą mogli się odwzajemnić Torcidzie za wszystko, czego tutaj doświadczyli. Niestety na jednym z zakrętów doszło do tragedii, a trójka portugalskich kibiców straciła swe życie (Gullit, Tino i Rita).

Parę miesięcy później, grupa chorwackich kibiców wyruszała w niełatwą daleką podróż, by uczcić pamięć zmarłych. Podczas składania kwiatów pod trybuną, witały ich owacje pięćdziesięciotysięcznego tłumu. W tym samym czasie Kibice Benfiki (No name boys) chodzili po stadionie z ogromnym transparentem, na którym napisane było: Freedom for Croatia. Był to początek pięknej przyjaźni, która jest pielęgnowana aż do dziś. Fakt jest ten godny odnotowania z racji swego nietypowego charakteru, gdyż jak pisze Przemysław Piotrkowski, zgody kibiców zawierane są głównie z powodów o charakterze chuligańskim, tzn. by zjednoczyć się przeciwko wspólnie znienawidzonej grupy kibicowskiej.

Torcida żyje nie tylko piłką. Oprócz wcześniej wspomnianego już udziału w życiu politycznym rozpadającej się Jugosławii oraz nowopowstałego państwa chorwackiego (np. udział w manifestacjach), Torcida swój rytuał kibicowania realizowała również w innych miejscach niż stadion. Każde ważniejsze wydarzenie stało się okazją do zaprezentowania, że to Hajduk i Split są dla nich najważniejsi i tak podczas np. koncertu zespołu „Prljavo kazalińte” 16.09.1989 roku po każdej wykonanej piosence członkowie Torcidy skandowali „JA TE VOLIM, HAJDUĈE”, lub „TORCIDA” na cześć swego klubu. Ponadto, są oni obecni na meczach koszykówki czy też piłki wodnej (również jeżdżą na wyjazdy, nawet za granicę) i stwarzają kolektywny rodzaj kibicowania, czyli korzystają z typowych dla subkultury kibicowskiej rekwizytów, a slogany przez nich śpiewane są identyczne jak te wykonywane na stadionach, choć podkreślają, że nic nie zastąpi im piłki nożnej.

12.02.2011, 100 rocznica powstania klubu Photo: Grgo Jelavic/PIXSELL

Od ponad dwóch lat już oficjalnie kibice Hajduka spod znaku TORCIDY mają zgodę z fanami zabrzańskiego Górnika.