Suad Sahiti

Z Bałkanami związany bardzo mocno. Grał w Kosowie, Albanii, Macedonii Północnej, Grecji i Bułgarii. W Płocku od dłuższego czasu zmaga się z kontuzjami. Porozmawialiśmy z reprezentantem Kosowa i piłkarzem Wisły Płock

foto. Wisła Płock

Twój dom jest … ?

W Belgradzie. Tam się urodziłem, wychowałem. Ale również mam mieszkanie i rodzinę w Prisztinie. To mój drugi dom. Ostatnie miesiące to nie był też komfortowy czas. Zupełnie inaczej jest, gdy mieszkasz sam, z dala od najbliższych. Na pewno na początku ciężko było się przystosować. Siedzieć ciągle w mieszkaniu. Dobrze, że w miarę szybko powróciliśmy do treningów. Okres zdecydowanie inny i każdy dzień ograniczał się jedynie do tego by czasem coś zamówić, porozmawiać przez telefon z najbliższymi oraz obejrzeć serial i pograć na konsoli.

Jak to jest z Twoimi paszportami.

Posiadam oczywiście obywatelstwo Kosowa. Mam również paszport macedoński. Kiedy tam grałem przez te 2-3 lata otrzymałem bardzo konkretne sygnały, że chcieliby mnie w swojej reprezentacji. W tym czasie Macedonia była na młodzieżowym Euro. Zgodziłem się, „dlaczego by nie spróbować”. Dzisiejsze przepisy pozwalają na zmianę reprezentacji jeszcze na tym etapie. Dwa razy byłem na zgrupowaniach młodzieżowej kadry, jednak był problem z dosłaniem dokumentów i dosłano go za późno i nie mogłem wystąpić w meczach. To była i tak ciekawa przygoda, po występach w młodzieżówkach Kosowa, Albanii i pojawiła się szansa na grę dla Macedonii. Paszport i tak otrzymałem i korzystam do dziś.

Suad Sahiti za zgrupowaniu reprezentacji Macedonii U21. foto. portalb

Skupmy się na grze w Wiśle Płock. Skomplikowała się Wasza sytuacja w tym roku. Początek mieliście jako drużyna fantastyczny, teraz pod koniec biliście się o utrzymanie. Problem leży bardziej w głowie czy organizacji.

Na początku sezonu grało nam się bardzo dobrze, jako zespół wspólnie wykonywaliśmy to co trener zakładał. Do tego doszły rezultaty i przez moment byliśmy na pierwszym miejscu w tabeli. Potem doszły mniejsze lub większe kontuzje, podupadł trochę duch zespołu, przegraliśmy też kilka spotkań i trzeba było ponownie się podnieść. W połowie sezonu przyszło chyba za duże rozluźnienie, brakowało też po prostu szczęścia. Były spotkania, gdzie prowadziliśmy 2:0, a później przegrywaliśmy 2:3. Nie graliśmy przecież źle. Czasem brakowało jednak koncentracji przez 90 minut. Bardzo potrzeba nam było przełamania, udało się w końcu z ŁKSem i Górnikiem. Mentalnie pozwoliło nam się to podnieść i odetchnąć. W dalszym ciągu tak samo pracujemy na treningach.

Grałeś w kilku krajach na Bałkanach: Macedonii, Grecji i Bułgarii. Co wiedziałeś o naszym kraju przed przyjazdem. Coś Cię zaskoczyło?

foto. Wisła Płock

Mój menadżer współpracuje z agencją Ivicy Vrdoljaka. Właśnie Ivica dużo mi opowiadał o tym jak wygląda liga, jaka jest charakterystyka i jak to wszystko funkcjonuje. Tak też było, gdy przyjechałem. Więcej fizyczności i taktyki niż techniki. Musiałem się przystosować bardziej w tym kierunku. Od pierwszego dnia wiedziałem, że muszę dawać z siebie wszystko by wejść do zespołu. Wydaje mi się, że dobrze się zaaklimatyzowałem w zespole i już po miesiącu grałem w pierwszych spotkaniach. Pojawiły się jakieś drobne kontuzje, które nie pozwoliły mi na grę w kilku meczach pod rząd. Wracałem po kontuzji i znów jakaś kontuzja i tak ciągle.

Też rywale nie oszczędzają Twoich nóg. W meczu z Wisłą Kraków zostałeś poważnie sfaulowany.

Bolała przez dłuższy czas, obecnie już jest w porządku

Trener Sobolewski czymś Cię zaskoczył?

Przychodząc do klubu powiedziano mi wiele o trenerze. Wiem, że to jedna z legend Waszej piłki. Dobry człowiek. Zawsze pomoże, wytłumaczy. Powie co, jak i dlaczego. Dba bardzo o atmosferę w zespole, byśmy się trzymali wszyscy razem. Odpowiada mi jego filozofia piłki nożnej. Można się wiele nauczyć od niego.

W reprezentacji Kosowa zagrałeś tylko w jednym spotkaniu. My od początku eliminacji do Euro mówiliśmy, że to może być czarny koń. Mecze np. z Czechami to pokazały, że tę drużynę stać na niespodzianki. Wcześniej ludzie nie wiedzieli, kto to Rashica, Muriqi i inni. Czy jest temat Twojego powrotu do reprezentacji?

To oczywiste, że każdy marzy o tym by grać dla reprezentacji. Polska liga jest dobrym miejscem, żeby się pokazać selekcjonerowi. Byłoby na pewno łatwiej, gdybym grał w każdym spotkaniu po 90 minut, dodać do tego dobre wyniki to czemu by nie być powołanym. Jednak najpierw muszę pokazać się z jak najlepszej strony, zacząć grać. Byłem i jestem w kontakcie cały czas ze sztabem. Problemem właśnie jest mały czas spędzony na boisku. Tylko muszą mnie kontuzje omijać i wierzę, że zacznę grać więcej. Wiem, że muszę dawać z siebie 100, a nawet 200% w klubie, by potem móc rozmawiać o reprezentacji. W strukturach UEFA jesteśmy dopiero kilka lat, niewiele się o nas wie. Wcześniej wielu piłkarzy było porozrzucanych po innych reprezentacjach czy to Albanii, Macedonii czy na zachodzie. Kiedy wielu z nas otrzymało możliwość gry dla swojej ojczyzny i miało możliwość wyboru to chcieli tworzyć ten zespół. Wielu się urodziło w Kosowie, mieli rodzinę z Kosowa itd. W 2-3 lata ta reprezentacja zrobiła fajne wyniki i cały czas się rozwijamy, by grać lepiej i lepiej. Rrahmani, Rashica, Muriqi, Berisha itd. to są piłkarze, którzy grają w dobrych klubach i wiele można też się od nich nauczyć. Grają w dobrych klubach, w dobrych ligach i mam wielką nadzieję i życzę tego z całego serca by Kosowo awansowało na EURO. Mamy bardzo dobry zespół, do tego szczęście na boisku też się przyda. Czekają nas dwa mecze z Macedonią Północną, później ktoś z pary Białoruś – Gruzja.

foto. Wisła Płock

Tak myślę sobie, że reprezentacja Kosowa w swojej filozofii jest bardziej zbliżona do krajów zachodnich aniżeli do innych bałkańskich reprezentacji. Jak Ty uważasz? Czy to, że wielu graczy wychowywało się na zachodzie pomaga bardziej im się zorganizować.

To takie nowe rozdanie, nowa reprezentacja, wszystko od podstaw się tworzy. Każdy z tych chłopaków marzył, żeby grać dla reprezentacji, a nie było to możliwe. Tę reprezentację tworzą przede wszystkim cudowni ludzie, którzy trzymają się razem, każdy czuje się jak w rodzinie. Mamy też bardzo dobrego trenera, który to wszystko poukładał. Nie mam mowy na jaką improwizację czy chaos. Wszystko jest dokładnie rozplanowane. Uważam, że kluczem do sukcesu jest to, że atmosfera w tej kadrze jest idealna. Jak robisz to co mówi trener i dochodzą do tego rezultaty to wszystko jest super. Cały czas jestem w kontakcie z moim przyjacielem Rrahmanim, który przechodzi do Napoli teraz. Z resztą zespołu również jestem w ciągłym kontakcie. Dalej śledzę wyniki kosowskiej, albańskiej i pozostałych lig na Bałkanach, wiele kontaktów pozostało. Taki rytm już dnia codziennego. Trening lub mecz, odpoczynek w domu. Żyję sam, za dużo nie wychodzę. Z rodziną też za często się nie widuję. To co mogę to właśnie być w kontakcie z byłymi kolegami.

Śledzisz też pewnie wyniki Hajduka (w Hajduku Split, gra brat Suada – Emir przyp.red.)

Tak! Ale też wielu kolegów gra w innych klubach w Chorwacji, więc śledzę tę ligę również. Jest kilka fajnych zespołów, które grają dobrą piłkę i przyjemnie się ogląda tamtejsze mecze. Hajduk już stracił szanse by awansować do eliminacji do Ligi Mistrzów, pozostaje walka o Ligę Europy. Mieli spore problemy po restarcie ligi, ale wszyscy wiedzą, że to wielki klub.

Można powiedzieć, że łamiesz stereotypy. Reprezentant Kosowa, który mówi płynnie po serbsku i mieszka w Belgradzie. Kompletnie nie mieszasz się w politykę. W Polsce niestety dominują obrazki z meczu Serbii i Albanii, kiedy to dron z flagą latał nad stadionem. Dwa lata temu Shaqiri i Xhaka grając przeciwko Serbii również prowokowali przeciwników wykonując gest dwugłowego orła.

Mnie kompletnie nie interesuje polityka. Mam wielu przyjaciół Serbów, mam wielu przyjaciół Albańczyków. Nigdy tak nie dzieliłem ludzi. Całe Bałkany są piękne i ludzie wszędzie cudowni. Dla mnie najważniejsze być dobrym człowiekiem. Rodzinę mam i w Belgradzie i w Prisztinie. Bardzo był chciał, żeby zakończyła się ta sprawa z polityką i konfliktami. Tak jak było 40 lat temu, wszyscy żyli w jednym państwie, bez większych konfliktów. Powtórzę jeszcze raz. Ważne jakim jesteś człowiekiem. Ja i moja rodzina nigdy nie mieliśmy problemów w związku z naszym pochodzeniem. Tak powinno też być w sporcie. Przywołałeś te dwa przykłady. Jesteś piłkarzem, są sprawy ważne, ale nie róbmy polityki na boisku. Chciałbym, żeby ta cała historia, ten konflikt się kiedyś zakończył, byśmy nie musieli ciągle szukać podziałów, a żyli w zgodzie.

foto. Wisła Płock

Można w ogóle porównać Belgrad i Prisztinę, dwa ważne dla Ciebie miasta?

Wszyscy wiemy jaki jest Belgrad! Ogromne miasto, pełne możliwości, w którym dobrze się żyje. Praktycznie jest tam wszystko co potrzebujesz. Prisztina jest w porównaniu ze stolicą Serbii zdecydowanie mniejsza, ale czuję się tam bardzo dobrze. Jestem Kosowarem. Mam tam wielu dobrych przyjaciół. Mogę porozmawiać o wszystkim, o dobrych i złych sprawach w swoim ojczystym języku. To tak patrząc z perspektywy też jest bardzo ważne. Kiedy mam możliwość i chwilę wolnego staram się pobyć i tu i tu z najbliższymi.

To co w wielu rozmowach z zawodnikami z Bałkanów zauważyłem to, że brakuje im często tego południowego podejścia do życia.

W Wiśle rzeczywiście nie ma nikogo poza mną z Bałkanów obecnie. Byłoby na pewno inaczej, gdybym mógł porozmawiać z kimś w swoim języku na boisku czy też już po treningu. W zespole mamy wielu super ludzi, zawsze mi pomogą, mogę powiedzieć że mamy super kontakt. Są jednak różnice też w funkcjonowaniu. Na Bałkanach jest to normą, kiedy ktoś z zagranicy wchodzi do zespołu, zabiera się go na jakieś wyjście, na kawę by poszedł z Wami. W Polsce to nie funkcjonuje aż tak. To też nie jest nic złego, że każdy skupia się na sobie, na swoim życiu, z wszystkimi w klubie mam dobre relacje. Masz przykład zawodników, którzy już grali zagranicą. Np. Furman, Wolski oni już mają takie inne podejście do kolegów z szatni z innych krajów, oni to samo doświadczyli na zachodzie.

Jan Długokęcki