Rozmowa z Krasimirem Bałakowem, legendą bułgarskiej piłki.

Jak wspomina Andrzeja Juskowiaka? Któremu trenerowi najwięcej zawdzięcza? Jakie wyzwania stoją przez bułgarskim futbolem? Czemu podjął się pracy w CSKA 1948? Na te i na wiele innych pytań Krasimir Bałakow odpowiadał w rozmowie z naszym korespondentem prosto z Bułgarii – Teodorem Borisovem.

Panie Bałakow dziękuję, że znalazł Pan czas dla czytelników portalu piłkarskie-balkany.pl.

Kiedy został Pan trenerem 1. FC Kaiserslautern w zespole występowało aż trzech Polaków: Alan Stulin, Ariel Borysiuk oraz Jakub Świerczok (obecnie Łudogorec Razgrad). Co może Pan powiedzieć o pracy z nimi?

Zostałem trenerem Kaiserslautern na 7 kolejek przed końcem rozgrywek. Zespół był już w takiej sytuacji, że nie miał szans na utrzymanie się w Bundeslidze. Moim zadaniem było rozpoczęcie budowy drużyny na kolejny sezon, na rywalizację w 2. Bundeslidze, lecz niestety nastąpiły pewne wydarzenia które sprawiły, że moje losy potoczyły się inaczej. Jeśli chodzi o wymienionych piłkarzy, to byli oni jakościowymi zawodnikami, lecz, podobnie jak ja, trafili do klubu w złym momencie. Z tego też powodu nie mam dobrych wspomnień z tego okresu mojej kariery.

Die Anweisungen zum Wiederaufstieg soll beim FCK ein anderer geben: Krassimir Balakov (links) wurde nach sieben Niederlagen in acht Spielen entlassen.
Krasimir Bałakow jako trener 1. FC Kaiserslautern, fot. nordbayer.de

W trakcie Pańskiego pobytu w Sportingu Lizbona przez 3 sezony występował Pan razem z Andrzejem Juskowiakiem. Jak go Pan wspomina?

Był to bardzo wszechstronny, solidny napastnik, który perfekcyjnie potrafił czytać grę. Piłka po naszych dośrodkowaniach zawsze znajdowała się na jego głowie lub nodze. Bardzo ciepło go wspominam. Jego gole przyniosły nam wiele zwycięstw.

Czwarte miejsce Bułgarii na Mundialu w 1994 roku jest inspirującym wydarzeniem nie tylko dla Bułgarów, ale także dla innych nacji z byłego Bloku Wschodniego, w tym również dla Polaków. Jakub Błaszczykowski wspomniał kiedyś, że jednym z jego pierwszych wspomnień z Mistrzostw Świata są niesamowite wyczyny reprezentacji Bułgarii ze Stoiczkowem oraz Bałakowem na czele. Co Pana zdaniem przyczyniło się do tego historycznego sukcesu?

Po pierwsze, większość piłkarzy z tamtej drużyny ukończyła szkoły sportowe, co obecnie należy do rzadkości. Równocześnie najlepsze lata naszych karier mieliśmy szansę spędzić za granicą. Co więcej, wszyscy członkowie ówczesnej kadry posiadali silne charaktery i wolę walki. Nie raz pokazywaliśmy to na murawie. Co ważne, należeliśmy wtedy do grupy najsilniejszych europejskich drużyn i byliśmy w dobrym rytmie meczowym.

Był Pan także częścią tzw. „reprezentacji nowego pokolenia”, która brała udział w Euro 2004. Dimityr Berbatow, Martin Petrow czy Stilijan Petrow również występowali wtedy w dużych klubach, lecz nie powtórzyli waszego sukcesu. Czemu?

Mieliśmy problem z płynnym przejściem pomiędzy pokoleniami. Wymienieni przez Ciebie piłkarze byli niezwykle utalentowani, lecz byli w sumie tylko oni. Zespół natomiast, jak dobrze wiesz, składa się z wielu więcej zawodników. Niestety, po nieudanym Euro 2004 młodzi piłkarze nie potrafili się zintegrować i współpraca między nimi nie układa się tak jak powinna. Czasy się zmieniły i z każdym kolejnym rokiem zaczęliśmy mieć co raz większe problemy z uzyskaniem kwalifikacji na wielki turniej.

Zrezygnował Pan z kariery reprezentacyjnej podczas trwania kwalifikacji do Euro 2004. Nie żałuje Pan, że nie został z kadrą i nie wspomógł drużyny w trakcie finałowych rozgrywek w Portugalii?

Z perspektywy czasu żałuję, że opuściłem kadrę przed Euro. Jednakże, podczas turnieju byłem już członkiem sztabu szkoleniowego Vfl Stuttgart. Byłoby to niezrozumiałe, jeśli zagrałbym w reprezentacji jako piłkarz, który oficjalnie zakończył swoją profesjonalną piłkarską karierę. Może mimo wszystko powinienem pojechać do Portugalii i po raz ostatni doświadczyć tego niesamowitego uczucia jakim jest gra w koszulce z godłem kraju na piersi? Jest to jednak przeszłość, której już nie cofnę.

Krassimir Balakov Bulgaria Bułgaria, All Star, Fifa, 1990s, Świat, Sport, Fotografia
Bałakow podczas jednego z meczów reprezentacji Bułgarii, fot. pinterest.pt

W trakcie kariery piłkarskiej miał Pan przyjemność pracować z wieloma wyśmienitymi trenerami. Jaki mieli oni wpływ na Pańską karierę? Zacznijmy może od Sir Bobby’ego Robsona…

Prawdziwy dżentelmen z wyjątkowymi umiejętnościami prowadzenia zespołów. Niesamowicie rozumiał piłkarski świat, dzięki czemu odnosił sukcesy wszędzie, gdzie się pojawił. Miałem wielkie szczęście, że otrzymałem szansę pracy z nim. Warto wspomnieć, że jest to osoba, dzięki której zainteresowałem się i wkręciłem w fach trenera. To właśnie w trakcie mojego pobytu w Sportingu, pomyślałem, że któregoś dnia to ja zasiądę na ławce trenerskiej.

Jaki był Joachim Löw zanim sięgnął z reprezentacją Niemiec po 4. tytuł Mistrza Świata?

Swoją karierę trenerską na najwyższym szczeblu rozgrywkowym zaczął właśnie w Vfl Stuttgart. Pod jego wodzą udało się nam zdobyć Puchar Niemiec w 1997. Wygraliśmy go dzięki takim utalentowanym piłkarzom w składzie jak ja, Giovane Élber, Fredi Bobic, Thomas Berthold, Zvonimir Soldo. W tym sukcesie nie można umniejszać zasług także Löewa. Był on niewiarygodnie inteligentnym i komunikatywnym trenerem, który posiadał nowatorskie spojrzenie na futbol.

Z kolei krążą legendy o reżimie szkoleniowym i przebiegu treningów pod wodzą Felixa Magatha…

W trakcie współpracy z Robsonem i Löewem mój pomysł odnośnie pozostania w przyszłości trenerem zdążył dojrzeć. Natomiast Felix był jedną z tych osób, która pomagał mi ten cel realizować. Pod jego rządami w 2001 roku walczyliśmy właśnie w Stuttgarcie o pozostanie w Bundeslidze aż do ostatniej ligowej kolejki. Był to bardzo gorący okres, lecz mimo to wspominam go z sentymentem. Otrzymałem wtedy od Magatha propozycję dołączenia do jego sztabu szkoleniowego. To właśnie od niego otrzymałem najcenniejsze rady i wskazówki dotyczące rozwoju mojej trenerskiej kariery.

Krassimir Balakov (links) als Spieler und Felix Magath als Trainer sind lebende Legenden. Während Balakov mit dem VfB vom Pokalsieg bis zum gerade so noch verhinderten Abstieg so ziemlich alles erlebt hat, gelang „Quälix“ Magath in Stuttgart das, was nur wenigen Trainern gelang: Er entschied selbst, wie lange er Trainer der Roten sein wollte.   Foto: Pressefoto Baumann
Krasimir Bałakow razem z Felixem Magathem po zdobyciu vicemistrzostwa Bundesligi w sezonie 2002/03, fot. stuttgarter-zeitung.de

Nie osiągaliście w Stuttgarcie spektakularnych wyników z Ralfem Rangnickiem na czele. Jednakże, sprawdził się on później w Schalke 04, Hoffenheim i Red Bullu Lipsk. Teraz jest jednym z kandydatów do objęcia sterów w AC Milanie…

Jest to wyjątkowy trener. Niebywały taktyk i profesjonalista pod każdym względem. W klubach, w których pracuje ściśle przestrzega się wyznawanej przez niego filozofii oraz wizji futbolu. Pragnie by każdy z piłkarzy dostosował się do taktyki. W czasach, gdy Rangnick pracował w Stuttgarcie taki typ pracy szkoleniowej dopiero raczkował w Niemczech i wywoływał sporo kontrowersji. W pewnym momencie mocno między nami zaiskrzyło, ale po zakończeniu kariery piłkarskiej puściłem niesnaski w niepamięć. Od tego czasu często ze sobą rozmawiamy i mamy wyśmienite relacje.

Był Pan trenerem Hajduka Split. Fanatycy klubu z grupy Torcida są znani ze swojej pasji i zaangażowania oraz są w przyjacielskich relacjach z kibicami Górnika Zabrze. Zaimponował Panu ich doping na trybunach?

Hajduk w Chorwacji jest jak religia. Byłem zaskoczony stosunkiem fanów zarówno wobec mnie jak i całej drużyny. Zawdzięczam im wiele niezapomnianych wspomnień. Miałem to niesłychane szczęście być trenerem Hajduka w trakcie obchodów 100-lecia klubu. Graliśmy wtedy na „Poljudzie” mecz towarzyski przeciwko Barcelonie, który zremisowaliśmy 0:0. Atmosfera na stadionie w trakcie tego spotkania była fantastyczna. Można ją porównać wyłącznie z widowiskami, które dzieją się w trakcie takich pojedynków jak Barcelona-Real czy Milan-Inter.

Piastował Pan wiele stanowisk w bułgarskim futbolu. Jakie są według Pana największe problemy piłki nożnej w kraju?

Po pierwsze, niedobór infrastruktury. Kluby wciąż nie mogą w Bułgarii w pełni przygotować się do sezonu. Musi także nastąpić wzrost kompetencji krajowych trenerów, w szczególności tych, którzy pracują z młodzieżą. Równie ważne jest dawanie szans młodym zawodnikom, którzy z kolei muszą być bardziej cierpliwi i mieć więcej motywacji do rozwoju by móc piłkarsko rozkwitnąć.

Który z bułgarskich talentów może być następnym Bałakowem czy Stoiczkowem?

Jest wielu młodych, uzdolnionych piłkarzy, którzy jeszcze nie pojawili się na piłkarskiej scenie. Gdy my graliśmy na Mundialu 1994, mieliśmy po 27-28 lat i spory bagaż doświadczenia. Obecnie w wielu zespołach grają interesujący zawodnicy, ale nie chciałbym żadnego wyróżniać.

Obraz może zawierać: 1 osoba, na zewnątrz
Krasimir Bałakow w trakcie jednego z pierwszych treningów z nowym zespołem – CSKA 1948, fot. facebook.com/fcCSKA1948

Czemu zdecydował się Pan kontynuować soją karierę trenerską w CSKA 1948?

Jak dobrze wiesz, wcześniej byłem selekcjonerem kadry Bułgarii. Ze wszelkich sił chciałem przysłużyć się reprezentacji, podzielić się z nią swoją wiedzą i doświadczeniem. Niestety, zderzyłem się z bolesną rzeczywistością. Prawda jest taka, że jeśli nie będziemy inwestować w młodych piłkarzy oraz nie będziemy dawać im szansy gry w efbet lidze to nigdy nie zbudujemy silnej drużyny narodowej. Prawie całą swoją boiskową karierę spędziłem za granicą i doskonale znam to nieciekawe uczucie bycia obcym. Jednakże, od czasu, gdy zaczęliśmy polegać na zawodnikach grających w kraju to od wielu lat nie zakwalifikowaliśmy się na Mistrzostwa Świata bądź Europy. Pomysł kierownictwa CSKA 1948 by polegać na bułgarskich piłkarzach bardzo mnie zaciekawił. Potraktowałem go jako wyzwanie, któremu muszę sprostać. Posiadamy w kadrze doświadczonych graczy, lecz w dużej mierze chcemy oprzeć zespół na młodzieży. Chcę dać im coś od siebie, podzielić się swoim doświadczeniem, by w czasie treningów czy meczów prowadzonych przeze mnie stali się dojrzalszymi piłkarzami. Mam nadzieję, że nasz projekt rozpowszechni się i młodzi będą dostawali co raz więcej szans. Naturalnie pandemia w pewnej mierze utrudniła nasze przygotowania, lecz zrobimy co w naszej mocy by osiągnąć jak najlepszy wynik i położyć podwaliny pod coś większego w CSKA 1948.

Jak już dotknęliśmy tematu coronawirusa, swego czasu była prowadzona dyskusja na temat czy piłkarze mają zarabiać więcej niż doktorzy. Czy ta opinia jest uzasadniona? Jakie jest Pańskie zdanie na ten temat?

Nie lubię mieszać się w takie dyskusje. Są pewne wydarzenia, nad którymi człowiek nie ma kontroli. Jednak bułgarscy piłkarze wcale nie zarabiają tak dużo jak się niektórym wydaje. Zapewne w lidze znajdzie się kilku znacznie lepiej opłacanych obcokrajowców, lecz nie tyczy się to naszych zawodników. Jest to jedna z przyczyn, dlaczego bułgarscy piłkarze muszą ciężko pracować i wyrabiać swoją markę w efbet lidze, by udowodnić, że są gotowi na transfer do silniejszej ligi, gdzie nie zginął w tłumie, a będą dalej rozwijali swoje umiejętności.

Obraz może zawierać: 2 osoby, ludzie stoją, broda i na zewnątrz
Bałakow podczas jednego z treningów CSKA 1948, fot. facebook.com/fcCSKA1948

Szybkie pytania

Najcięższy przeciwnik?

Ciężko wybrać tylko jednego, ponieważ występowałem na takiej pozycji, na której zawsze byłem przez kogoś atakowany. Ogólnie nie lubiłem grać przeciwko Porto. Po pierwsze, ich obrońcy byli bardzo agresywni, a po drugie, grał u nich Emil Kostadinow, który często strzelał nam bramki (łącznie 4 gole – przyp. red.)

Najmniej przyjazny stadion?

Nie ma stadionu, na którym czułbym się niekomfortowo. Występy na obiektach, na których kibice całym sercem wspierali swoją lokalną drużynę jeszcze bardziej mnie motywowały. Ich doping nie wpływał na mnie destruktywnie.

Najbardziej ekscentryczny kolega z szatni?

Pewnie spodziewasz się, że powiem Christo Stoiczkow, ale wskażę na Paulo Souse. W 1993 roku przeniósł się z Benfici do Sportingu i od samego początku sprawiał wrażenie pozytywnego dziwaka. Zawsze spóźniał się na odprawy, miał odrębny styl ubioru i starał się wyróżnić z tłumu. Jednakże, nie powstrzymywało go to przed grą w piłkę na wysokim poziomie. Po zakończeniu kariery został bardzo cenionym trenerem.

Najlepszy piłkarski przyjaciel?

Sreto Ristić. Nie jest to może jeden z najpopularniejszych piłkarzy, ale był bardzo dobrym zawodnikiem. Graliśmy razem przez 4 lata w Stuttgarcie i do dziś utrzymujemy ze sobą kontakt. Wśród moich znajomych jest również Polak, o którego mnie nie pytałeś – Radosław Gilewicz. Również występowaliśmy razem w Stuttgarcie i nie raz otrzymałem od niego zaproszenia na różne wydarzenia. Ostatnio widziałem się z nim na turnieju golfowym, na który mnie zaprosił. Mam wielu bliskich znajomych pośród moich klubowych kolegów czy trenerów, ale nie ma sensu ich wszystkich wymieniać, bo nie miałbyś gdzie zmieścić tyle nazwisk (śmiech).

Nasz przyjaciel Teodor razem z Krasimirem Bałakowem

Rozmawiał: Teodor Borisov

Tłumaczenie: Sławomir Słowik