Reprezentacja? Hymnu się uczę

Vladimir Golemić. Zawodnik włoskiego Crotone. Z numerem 5 na plecach. Przy jego nazwisku obok serbskiej flagi znajduje się również biało-czerwona. Rozmawiamy po serbsku. Vladimir jak sam mówi, po polsku mówi mało, więcej rozumie. Historia jego babci i dziadka sprawiła, że głos mi się załamał na chwilę.

Od tego chyba musimy zacząć. Jesteś Serbem, ale od kilku lat posiadasz również polskie obywatelstwo.

Wszystko dzięki mojej babci. Nazywała się Hermina Strózik. Dla mnie po prostu Baka Mina. Pochodziła spod Krakowa. Wrząsowice. Jednak to nie ona uczyła mnie języka. Niestety zmarła, gdy byłem mały i nie miałem możliwości. Od tamtej pory nie miałem kontaktu z językiem do czasu mojej gry w Niemczech.

Znaleźliśmy agencję w Polsce, która pomaga szukać członków rodziny. Po śmierci babci nie mieliśmy innej możliwości. Nie mieliśmy żadnych kontaktów, a babcia miała tylko siostry, które powychodziły za mąż, pozmieniały nazwiska. Na własną rękę nie znaleźlibyśmy ich. W domu ja byłem pierwszym, który otrzymał polski paszport, później ojciec i dopiero siostra. To było tak 4-5 lat temu.

Dla mnie to jest przepiękna historia. W czasie II Wojny Światowej mój dziadek poznał babcię w obozie pracy w Niemczech. Tam zaczęła się ich znajomość, która była miłością na całe życie. Pod koniec wojny los ich rozdzielił. Nie znam szczegółów. Babcia jedynie wiedziała skąd mój dziadek pochodzi. Za swoim ukochanych opuściła Polskę i swój dom i głównie na piechotę dotarła do wsi, z której dziadek pochodził. Później się pobrali. Czy to nie piękne? Dla mnie to coś niesamowitego.

2 lata temu udało się odnaleźć siostry mojej babci i resztę rodziny. Cała moja rodzina pojechała do nich, ja niestety musiałem zostać w klubie we Włoszech. Rok temu odwdzięczyliśmy się gościną i nas odwiedzili.

A zdążyłeś już poznać jakieś polskie obyczaje, kulturę czy historię?

Babcie zmarła jak miałem jakoś 6-7 lat. Miała swój dom obok naszego. Bardzo ją kochałem i szanowałem. Mieliśmy taką tradycję, że na Boże Narodzenie szliśmy do niej, gdzie przygotowywała wieczerzę. To często wspominam. Potraw nie pamiętam. Nie powiem dokładnie co gotowała. Jednak wierzę, że gdy będę miał możliwość to chętnie spróbuję i przypomnę sobie. Historią kraju aż tak się nie interesowałem. Znam podstawowe fakty.

Udało się odnaleźć rodzinę, a czy kontaktował się ktoś z PZPNu?
Nie. Nikt.

Czyli interesujesz się polskim futbolem? Jak by było teraz z przyjęciem ewentualnego powołania.

Piłką się interesuję, głównie ze względu na kolegów którzy tam grają. Ja sam miałem propozycje z kilku polskich klubów, jednak finansowo poniżej moich oczekiwań. Byłem też w Górniku Łęczna na testach. Miałem 20 lat i powiedzieli mi wtedy, że jestem za słaby.

Jeśli chodzi o reprezentację to powołanie oczywiście bym przyjął. Problem bym na pewno miał, gdybym otrzymał powołania z Serbii i Polski jednocześnie. Nie chcę tak deklarować. Wtedy akurat nad tą decyzją musiałbym się zastanowić. Jednak co mogę powiedzieć to zacząłem się nawet uczyć polskiego hymnu. Uważam, że to ważne i dla mnie.

Można powiedzieć, że początek Twojej kariery nie potoczył się tak jak powinien. Słowenia, rezerwy Cottbus, dopiero potem powrót do Serbii.

Miałem 17 lat kiedy wyjechałem do Słowenii jeszcze jako junior. Miałem już wchodzić w seniorską piłkę w Celje. Na jednym ze spotkań zostałem nagrany przez jednego z trenerów i polecił mnie do Cottbus. Bardzo mi pomógł i z dużo mu zawdzięczam.

W Energie dużo pomógł mi Dawid Krieger. Bardzo dużo czasu spędziłem z nim i jego rodziną. To on pomagał mi z językiem polskim.

Według nas Serie A, czy ogólnie ligi włoskie to idealne miejsce dla piłkarzy z Serbii czy terenów byłej Jugosławii. Wielu świetnych piłkarzy tam grało i gra dalej. Zastanawiam się co może na to wpływać, że tak świetnie się odnajdujecie tam. Udało Wam się wrócić do Serie A.

Na pewno mentalność jest zbliżona do naszej. Styl i podejście do życia również, więc z aklimatyzacją po przyjściu do klubu nie ma problemu. To jest chyba najważniejszy czynnik dlaczego tak jest.

Odkąd przyszedłem do klubu to był nadrzędny cel by awansować. Drużyna po spadku była kompletnie rozbita, trzeba było czasu. Nowy trener i jego pomysły też nie pomogły w tym celu. W tym sezonie jednak wiele się zmieniło. Mogę powiedzieć, że gramy najlepsze calcio w całej Serie B. Tak też potwierdzają media i cel by grać w przyszłym sezonie w Serie A jest już coraz bliżej. Myślę, że gdyby nie koronawirus i wszystko to co się z tym działo, to już dawno cieszylibyśmy się z awansu. Crotone to dobrze poukładana drużyna. Jest też kilku doświadczonych piłkarzy jak np. Maxi Lopez to świetna nauka oglądać ich na co dzień. Tacy gracze sprawiają czasem, że wydaje ci się, że to jakaś inna dyscyplina sportu. Zupełnie w inny sposób patrzą na piłkę. To już najwyższy poziom piłki. A z drugiej strony już poza boiskiem to sympatyczni, skromni ludzie.

Wcześniej przeżyłem wspaniałą przygodę z Lugano, ale odkąd przybyłem do Crotone to wiem, że chcę grać w najwyższej lidze. Na tę chwilę chcę grać w Serie A do końca kariery czy to z obecnym klubem czy z innym zespołem.

Jesteś takim ofensywnym stoperem, tak przynajmniej mówią twoje liczby. To wynika z tego, że zmienia się styl gry obrońców? Od których oczekuje się więcej. Masz najwięcej celnych podań w całej lidze.

Gramy inny futbol. Po Juventusie i Napoli to właśnie Crotone najdłużej jest przy piłce na połowie przeciwnika. To już nie jest tylko twarde granie w obronie. Udało mi się strzelić 4 bramki, jednak dalej pozostaję na obronie.

Co więc zmieniłeś w trakcie kariery, że z takiej przeciętności idziesz na szczyt i chcesz tam zostać . To już zmieniło się w Mladosti czy w Szwajcarii?

Myślę, że każdy klub coś wniósł w mojej karierze. Ale jeśli miałbym wskazać moment kluczowy to przejście z Serbii do Szwajcarii. To był też najcięższy moment. System pracy na zachodzie jest kompletnie inny niż w Serbii. Zwraca się uwagę na wiele innych rzeczy. Tam dopiero zacząłem interesować się żywieniem czy rozwojem fizycznym. Ja też grałem w specyficznym klubie w Serbii. Mówię tu tylko o Mladosti, jak jest w innych klubach to się nie wypowiem. Były sytuacje, gdy ktoś chciał zostać po treningu to zakazywano nam tego. To według mnie wielki błąd. Jak się masz rozwijać wtedy? W Szwajcarii zainteresowałem się dietą, zacząłem trenować poza klubem z trenerem personalnym z którym już współpracuję ponad 4 lata. Podejście do zajęć na treningu jest inne i też pomijam to, że są większe możliwości. Współpracuję również z dietetykiem. Zmieniłem praktycznie wszystko. Kilka miesięcy temu przeszedłem na dietę wegańską.

Serb weganin?! To możliwe? Co na to w zespole powiedzieli, czy nie mówiłeś im?

Czasem zdarzy mi się zjeść coś pochodzenia zwierzęcego, ale rzadko. Taki weganin na 99%. W klubie wiedzą od dawna, że profesjonalnie podchodzę do zawodu. Nie robili mi z tym problemów i zaufali mi. Chyba tylko zatwardziali trenerzy mogą z tym mieć problem. Ja czuję się świetnie!!! Wyniki krwi mam najlepsze w zespole. Niektórzy doktorzy wskazują na jakieś niedobory, jednak po sobie widzę i to jak reaguje organizm, że jest lepiej niż było. Jestem pod stałą kontrolą też dietetyka i innych osób więc wiem, że wszystko jest pod kontrolą. To już czwarty miesiąc. Na dietę wegańską przeszedłem, gdy rozpoczęła się kwarantanna. Żona proponowała mi to już dawno, bo to ona zajmuje się głównie zdrowym odżywianiem. Ja również starałem się jak najlepiej zagłębić w temacie, więc to nie była podjęta od tak decyzja. To siedziało gdzieś w głowie kilka lat.
Rzeczywiście zgubiłem 3 kg, ale jeśli chodzi o organizm i to jak się czuję to świetnie. Szybciej też przechodzi regeneracja. Mniej się męczę na treningach.

Widać, że masz inne podejście niż większość piłkarzy. Podchodzisz dużo profesjonalniej niż spora część piłkarzy. Masz też jasno określone cele.


Największy błąd w mojej opinii to stagnacja. Jak piłkarz wejdzie na jakiś poziom i tak zostanie. Ja wychodzę z założenia, że nie ma limitów. Trzeba przekroczyć jakieś granice i zawsze można zrobić coś lepiej, iść wyżej. Nie ukrywam, że moim idolem jest Cristiano Ronaldo. Jeden z lepszych sportowców w historii. Nie jest najbardziej utalentowanym piłkarzem, jednak dużo czasu pracuje nad sobą.

Kto będzie gwiazdą w przyszłym sezonie w drużynie Crotone? Oprócz doświadczonych graczy macie jakiś graczy godnych uwagi.

Ja! Oczywiście półżartem, pół serio. A w zespole ciężko wyróżnić kogoś teraz. Dużo czasu pracujemy, na tym się skupiamy, by tworzyć zespół, a nie indywidualności.

Wiele osób widziało dramatyczne wręcz relacje sprzed kilku miesięcy z Włoch. U Was na południu sytuacja nie była aż taka zła.

W zespole na szczęście wszyscy zdrowi. Do treningów jednak wróciliśmy w połowie maja. Codziennie na początku wykonywali nam testy. Wszystkie negatywne, więc trenowaliśmy ze spokojną głową grupowo.

Miałeś trochę wolnego czasu.

Ostatnio już był czas popływać na morzu, tak to wcześniej czytałem sporo książek. Poświęciłem też ten czas by też się czegoś nauczyć, to co mnie interesuje. Z telewizji praktycznie nie korzystam. Muzyka gdzieś tam w tle. Kontrakt zabrania mi grać w inne sporty, więc nie mogę pograć np. w koszykówkę, którą lubię.

Miałeś też czas pozwiedzać trochę Włochy. Wskazałbyś ulubione miasto.

Na pewno Rzym. Bardzo mi się podoba. Crotone to mała miejscowość, do 100 tysięcy mieszkańców. Spokojnie jest.

Spokojnie!? Na Twoim czy też klubowym instagramie można było zobaczyć jak ludzie świętowali Wasz awans.

Wcześniej nic nie było przygotowane. Wygraliśmy nasz mecz 5:1, ale matematyczne szanse jeszcze miał trzeci zespół z tabeli, który musiał wygrać. Grali po nas, a my byliśmy w drodze na lotnisko. Robiliśmy wszystko, żeby opóźnić start samolotu. Nikt nie usiedziałby spokojnie nie znając rezultatu tamtego spotkania. Każdy w telefonie oglądał lub śledził wynik.

cn24tv.it

Mecz zakończył się remisem 0:0 i wtedy zaczęliśmy świętować. Otworzyliśmy szampany! Zaczęliśmy śpiewać i tak nam minął powrót do Crotone. Wysiadamy, a na lotnisku szaleństwo. Tysiąc kibiców nas witało, race i śpiewy. Później już w centrum miasta parę tysięcy naszych kibiców z nami świętowało awans do Serie A aż do świtu! Najważniejsza i najpiękniejsza noc w mojej dotychczasowej karierze.

Jan Długokęcki