Bałkańscy – podsumowanie 27. kolejki Ekstraklasy!

Wróciła! Nasza kochana, jedyna, najlepsza, najpiękniejsza… Ekstraklasa! Wraz z nią powrócili najbliżsi nam gracze z Bałkanów, a co za tym idzie – cykl Bałkańscy. Jak zaprezentowali się na polskich boiskach? Ilu ich zagrało? Gdzie było ich najwięcej? Tego dowiecie się z naszego podsumowania 27. kolejki!

W pierwszej odsłonie zmagań po pandemicznej przerwie na murawę wybiegło 40 bałkańskich piłkarzy. 

36 z nich zagrało od pierwszej minuty.

Zdobyli 6 bramek

Zaliczyli 1 asystę.

Obejrzeli 8 żółtych kartek.

Najwięcej bałkańskich piłkarzy w jednym zespole – 5 (Korona Kielce, Jagiellonia Białystok)

Najwięcej bałkańskich piłkarzy w meczu – 8 (Cracovia – Jagiellonia Białystok)

Najlepszy Bałkański – Dejan Dražic

Najgorszy Bałkański – Vullnet Basha


W piątek rozpoczęliśmy zmagania starciem Śląska Wrocław z Rakowem Częstochowa. W barwach gospodarzy na murawę wybiegli Diego Živulić, Dino Štiglec i Filip Marković. W ekipie z Częstochowy zobaczyliśmy Davida Tijanića i Frana Tudora. I to właśnie chorwacki wahadłowy może być z siebie najbardziej zadowolony. Pomimo tego, że nie zapisał się w protokole meczowym niczym poza żółtą kartką, był niezwykle aktywny, napędzał i kreował grę Rakowa. Jeżeli w kolejnych meczach były zawodnik Hajduka będzie grał w podobny sposób, a do tego dorzuci liczby – udowodni, że pogłoski o jego wielkim talencie nie były przesadzone i Częstochowa może okazać się dla niego za mała. W ogóle, do dziś zachodzimy w głowę, co on do cholery w ogóle robi w Rakowie?!

rakow.com

W drugim z piątkowych spotkań Zagłębie Lubin dość niespodziewanie wytarło podłogę gospodarzami ze Szczecina. Nie popisał się jedyny Bałkański w ekipie Portowców – bramkarz Dante Stipica (inna sprawa, że nie pomagała mu linia obrony). Popisali się za to „nasi” w zespole gości. Wybrany przez naszą redakcję najlepszym bałkańskim piłkarzem rundy jesiennej Damjan Bohar zakończył mecz z golem, jego krajan Saša Živec z kluczowym podaniem, a Dejan Dražić nie tylko strzelił gola, ale i pokazał, że jest gościem który może rządzić środkiem pola Zagłębia. Zagłębia, które w tym spotkaniu pokazało pazur i zgłosiło swoją mocną kandydaturę do górnej ósemki. Warto dodać, że całe spotkanie w ekipie Miedziowych rozegrał również Saša Balić. Nasz wywiad z nim możecie przeczytać tutaj: http://pilkarskie-balkany.pl/sasa-balic-rozmowa-z-obronca-zaglebia-lubin/

Pierwszym sobotnim spotkaniem było starcie ŁKSu z Górnikiem Zabrze. W barwach łodzian oglądaliśmy Vidmajera i Srnića, w Górniku – Janžę, oraz dwóch Greków – Vassilantopoulosa i Giakoumakisa. Ten drugi zdobył zwycięską bramkę dla Zabrzan, która przerwała passę 14 kolejnych wyjazdowych porażek. Pozostali Bałkańscy zagrali na swoim solidnym poziomie.

Wyróżniali się za to w kolejnym spotkaniu, Piasta Gliwice z Wisłą Kraków – na plus i na minus. Zaczniemy od dobrych stron – Uroš Korun, przez wielu skazywany na ławkę rezerwowych (tudzież rychłe odejście z klubu) zagrał naprawdę solidny i bezbłędny mecz, przyćmiewając Jakuba Czerwińskiego i pewnie kierując defensywą mistrzów Polski. Dużo gorzej było po drugiej stronie boiska. Biała Gwiazda cieniowała, a symbolem porażki był albański rodzynek – Vullnet Basha, którego notoryczne głupie straty przyprawiały kibiców Wisły o krótkie stany przedzawałowe. Grał tak fatalnie, że już w przerwie trener Artur Skowronek postanowił zostawić go na ławce. Coś od siebie dorzucił Vukan Savićević. Żółtą kartkę. Świetny występ, powinszować.

FOT JAKUB GRUCA / 400mm.pl

Sobotnie granie kończyły Derby Polski – Lech Poznań podejmował Legię Warszawa. W barwach Kolejorza wystąpił elektryczny duet Crnomarković-Muhar, który zagrał nawet przyzwoicie jak na siebie. Po prostu tym razem to nie oni popełniali idiotyczne błędy, ba, Serb był nawet bliski zdobycia bramki! Znalazł się jednak na minimalnym spalonym. Wśród gości niezły mecz zaliczył Antolić, błysnął za to Vešović, z konieczności zastępujący na skrzydle Pawła Wszołka. Skutecznie utrudniał grę Kamilowi Jóźwiakowi, niemalże wyłączając go z gry w pierwszej połowie. Rywalizacja o miejsce w pierwszej 11 stołecznej drużyny nabiera więc rumieńców, a Vešović pokazuje, że sadzanie go na ławkę może być sporym błędem.

foto. Mateusz Kostrzewa/ Legia.com

W niedzielę do rosołu dostaliśmy szlagier Wisła Płock – Korona Kielce (1:4), który o dziwo okazał się być całkiem niezłym spotkaniem. W barwach płocczan zaledwie 11 minut dostał reprezentujący Kosowo Suad Sahiti, za to w Koronie mieliśmy przyjemność oglądać pięciu asów rodem z Bałkanów – Pučkę, Gnjatića, Kovačevića, Djuranovića i Radina. Ten ostatni zaliczył asystę, choć na boisku spędził zaledwie 22 minuty. Kovačević poza pierwszą bramką zdobytą głową kolejny raz pokazał, że jest ostoją kieleckiej defensywy i bez niego działacze złocistokrwistych mogliby już oglądać na jakich pierwszoligowych stadionach przyjdzie im grać w przyszłym sezonie. Trzeba przyznać też, że pierwszą i jedyną bramkę dla Wisły Płock musimy zaliczyć na konto Bośniaka. Trener Maciej Bartoszek wciąż ma jednak szansę dokonać niemożliwego i utrzymać Koronę – a defensywę opierać będzie właśnie na bośniackim stoperze.

Przedostatnim spotkaniem w 27. kolejce był mecz absolutnie najnudniejszy. Zagrało w nim za to aż ośmiu Bałkańskich, którzy niestety dostosowali się do poziomu spotkania. Diego, Hanca i Rapa piąty raz z rzędu poczuli gorzki smak przegranej, za to Iliev, Arsenić, Runje, Tiru i Puljić poczuć mogli menhir spadający z ich serc i zbliżyli się do pozostania w górnej ósemce. Choć rywale naciskają. Bogdan Tiru mógł poczuć jeszcze sporo bólu – w 37 minucie musiał opuścić boisko obficie krwawiąc. Trener Iwajło Petew na pomeczowej konferencji mówił, że nos rumuńskiego obrońcy może być nawet złamany. #BAŁKANYSTOK

Ostatni mecz tej kolejki to derby Trójmiasta. Derby szalone, zakończone wynikiem 4:3, choć tradycyjnie wygrane przez Lechię, w której całe spotkanie rozegrał Mario Maloča. W zespole Arki zagrali Marić, Mihajlović i Marko Vejinović, który zdobył dwie bramki – obie z rzutów karnych. I zanim powiecie – HOLA HOLA HOLA, VEJINOVIĆ TO HOLENDER!!!1!!1! – spokojnie. Ma też serbskie obywatelstwo i traktujemy go jak naszego. Tak samo jak Darko Jevtića czy Borisa Sekulića, których też zawsze przytulaliśmy do serduszka. Niech te bramki jednak nikogo nie zmylą – większość meczu została przez Vejinovića zwyczajnie przeczłapana i trzeba przyznać, że nie tego spodziewano się po nim w Gdyni.

Podsumowując – czy to była dobra kolejka w wykonaniu naszych chłopców? Przeciętna. Zagrało ich sporo, jednak w zdecydowanej większości niczym specjalnym się nie wyróżniali. A szkoda. Panowie, liczymy na więcej!

Kacper BAGROWSKI