Melbourne Knights

Jeszcze kilka dni temu wielu z Was oglądało ligę australijską, bo innych spotkań na żywo w TV po prostu nie było. Przybliżymy Wam historie osób, klubów i całych społeczności, które stworzyły obecny futbol w Australii.

Czy jest to niezwykła historia? OK, załóżmy że jest i trzymajmy się tego do końca.

Klubów różnych mniejszości narodowych na Antypodach jest sporo, włączając w to kluby polonijne, gdzie grali nawet nasi byli reprezentacji i do tej pory skupiają naszych rodaków. Z czasem, kiedy zacząłem szerzej poznawać tę historię, moją uwagę zwróciło to, że tak naprawdę nie chodzi tu o jeden konkretny klub czy niewielką grupę osób, ale o wspólną ideę łączącą setki, o ile nie tysiące ludzi, co w tym właśnie przypadku wręcz determinowało dalsze losy wielu rzuconych na obczyznę. Dla nich swoista chęć utrzymania jednego z wielu aspektów więzi z rodzinnymi stronami, tak samo jak język, kultura czy wiara, własne poczucie tożsamości przejawiała się też w miłości do futbolu, a piłka nożna okazała się tu właśnie ważną formą kultywowania tradycji rodzimej wspólnoty. Owi ludzie znaleźli to „coś” na drugim końcu świata, w nowym domu, jakim dla wielu z nich okazała się Australia.

Setki tysięcy ludzi, czy to za chlebem, czy w obawie przed wojną, czy wreszcie przed represjami komunistycznego reżimu emigrowały przez lata z tego „bałkańskie tygla”. Nie pora i miejsce na wyjaśnienia dlaczego największe z tych grup etnicznych stanowili Chorwaci czy Grecy ważne jest to, że emigranci wykorzystali szanse, które dała im nowa ojczyzna. Dzisiaj nikogo już nie dziwią obco brzmiące dla języka angielskiego nazwiska zawodników reprezentacji kraju kangurów. W samej Australii pojęcie „football” jest co prawda zarezerwowane dla footballu australijskiego, tak jak w Stanach Zjednoczonych piłka nożna to soccer, a piłkarze to „socceroos”, ale tu na drugim końcu świata, ani Chorwaci, ani Serbowie i inne bałkańskie nacje jakby nie patrzyły na to, nadając klubom nazwy bardziej europejskie, bałkańskie, rodzime, a herby jednoznacznie wskazują z kim mamy do czynienia.

Początkowo ten tekst miał być poświęcony jedynie Melbourne Knights jednak ilość wątków i powiązań i też rywalizacji z klubami greckimi, serbskimi, czy jugosłowiańskimi jest spora. Tim Cahill, Mark Viduka, Šimunić, Degenek. Oni wszyscy zaczynali w tych lokalnych klubach, które do tej pory kultywują swoje tradycje i odnoszą sukcesy mniejsze bądź większe. Materiału jest tyle, że książkę moglibyśmy napisać, ale spokojnie. Jeszcze nie dziś. Jednak cyklicznie będziemy Wam przybliżać losy klubów greckich, serbskich, macedońskich i jugosłowiańskich, w których grali naprawdę topowi gracze.

Chorwacki wpływ

Czy mówi Wam coś nazwa Melbourne Knights FC? Zapewne nie. Dwukrotny mistrz Australii to klub, który jest ważny przede wszystkim dla Chorwatów. To właśnie w Melbourne w roku 1952 grupa chorwackich emigrantów założyła pierwszy tego typu klub piłkarski na australijskiej ziemi pod nazwą „SC Croatia”. A wszystko zaczęło się od zdawałoby się zwyczajnego spotkania kilku zapaleńców na Leeds Street, w dzielnicy o wdzięcznej nazwie Victoria. To właśnie wtedy Hinko Duraković (inicjator spotkania) wraz Pericą Filipoviciem (pierwszym prezesem klubu), Ivicą Matoševiciem, Toniką Djurakoviciem i Drago Jukiciem zapoczątkowali tę fascynującą historię. Wówczas też postanowiono, że barwami klubu będą barwy narodowe czerwono-biało-niebieskie, czyli takie same jak na obecnej i historycznej fladze Chorwacji. Klub początkowo zaczął rekrutować piłkarzy spośród tych, którzy przybywali kolejnymi statkami do Melbourne. Szukano też potencjalnych graczy w innych dzielnicach. Widać, że tym ludziom chęci i zapału nie brakowało skoro swój pierwszy mecz Croatia rozegrała w dniu 10 kwietnia 1953 roku, a rok później klub ten rozgrywał już swoje mecze w regionalnej lidze amatorskiej. Pierwsze ważniejsze trofeum zespół zdobył wygrywając Division 1 (liga regionalna) w 1959 roku. W tym też sezonie SC Croatia pokonał w meczu ligowym drużynę Brunswick Latvia 29:1 co jest jak dotąd najwyższym wynikiem w historii piłki seniorskiej w Australii.

Na początku lat ’60 przeniesiono klub do Geelong, tam też dokonano pierwszej fuzji z innym klubem o bałkańskich korzeniach Croatia Club of Geelong. Samo Geelong to miejsce sporej diaspory chorwackiej w stanie Victoria. Niebawem trenerem SC Croatia został Mijo Kis i to właśnie on poprowadził piłkarzy do kolejnych zwycięstw i wypracował podwaliny pod późniejsze sukcesy klubu, do tej pory zresztą Mijo Kis jest uznawany za najlepszego trenera tego klubu w jego ponad sześćdziesięcioletniej historii. Wtedy to właśnie najlepsi zawodnicy zaczęli otrzymywać pierwsze powołania od sztabu szkoleniowego reprezentacji narodowej. Pierwszym „socceroo” został Billy Vojtek (44 występy w kadrze, jednak zabrakło go na liście powołanych na MŚ w 1974, gdyż pokłócił się tuż przed mistrzostwami z serbskim szkoleniowcem kadry). Jak widać żmudna i cierpliwa piłkarsko praca opłaciła się skoro w latach osiemdziesiątych klub dołączył do piłkarskiej elity w Australii. By w latach dziewięćdziesiątych święcił największe sukcesy. Dwa zdobyte Mistrzostwa Australii, kilkakrotna obecność w finałach krajowych rozgrywek (8 na 9 możliwych finałów) pokazuje dominację SC Croatia czyli obecnego Melbourne Knights FC.

Billy Vojtek (po prawej)

W sezonach mistrzowskich aż 10 piłkarzy Knights zrobiło karierę na arenie międzynarodowej (do reprezentacji Kangurów wskoczyli Joe Spiteri, Mark Viduka, Frank Jurić, Steve Horvat, Fausto De Amicis, Tom Pondeljak, John Markovski, Andrew Marth i Danny Tiatto) oraz Josip Šimunić, który trafił do silniejszej reprezentacji jaką była Chorwacja. Można określić, że to złota era w historii klubu.

Niestety polityka odbiła się też na sporcie, toteż Australijski Związek Piłkarski wprowadził zmiany od sezonu 1991/1992 zakazano używania symboli narodowych i etnicznych innych niż australijskie i tym samym klub został zmuszony do zmiany swej nazwy. Pomimo tego władze klubu postanowiły jednak trwać dalej w pozostawionej im misji krzewienia wartości i kultury chorwackiej w Australii. Pozostawiono charakterystyczną szachownicę oraz barwy klubowe, a klub nadal stanowił ważny ośrodek kulturalny dla mieszkających w Australii Chorwatów. Był i jest to klub ważny, a związana z nim społeczność stanowi swoistą rodzinę, a dla ludzi związanych z Melbourne Knights związki z kulturą kraju przodków są tak ważne jak sama religia, są… religią.

Dodatkowo dobra polityka kadrowa i sprawne zarządzanie klubem oraz chęci i talent wielu ludzi sprawiły, że Melbourne Knights jest dzisiaj klubem ważnym nie tylko dla Chorwatów, ale również dla wszystkich miłośników soccera. I choć nie wszystko zawsze układało się różowo, a nawet po reformie ligi z braku funduszy postanowiono pozostać w niższych klasach rozrywkowych, to i obecnie szkoli się młodzież w różnych grupach wiekowych.

Sam stadion Rycerzy (Knights Stadium), jeżeli chodzi o pojemność, jest jak na dyscyplinę i australijskie warunki dość imponujący, a patrząc na to, że przez lata; rugby, krykiet i football australijski były sportami popularniejszymi od soccera, to widownia na 15 tysięcy ludzi (w tym 3 tysiące miejsc siedzących) także budzi respekt. Na tym to stadionie rozegrano w roku 1990 spotkanie z Hajdukiem Split, a dwa lata później tam właśnie trenowała kadra Chorwacji podczas swojego australijskiego tourne’e i nie trzeba mówić jak ważne były to wydarzenia dla tysięcy rzuconych na obczyznę….

Główna trybuna nosi obecnie imię Marka Viduki

Piłkarskie więzi, tak odległych zdawałoby się, kultur trwają zresztą do dziś, a wielu piłkarzy grających obecnie w lidze chorwackiej rozpoczynało swoje kariery w… Australii. Najlepszym przykładem jest tutaj Josip Šimunić – wychowanek Rycerzy z Melbourne. Grał on głównie w Niemczech, a karierę zakończył w barwach Dinama Zagrzeb. W chorwackiej reprezentacji rozegrał aż 105 spotkań (MŚ 2002, 2006, ME 2004, 2008, 2012). Kolejnym wychowankiem, którego fanom piłki nie trzeba przedstawiać jest Mark Viduka, który strzelał bramki praktycznie na zawołanie, czy to w Celticu, czy w Leeds, a obecnie prowadzi kawiarnię Non Plus Ultra na ulicy Šestinski vijenac 2 w Zagrzebiu.

Mark Viduka w swojej kawiarni w Zagrzebiu

Chorwackich klubów lub mających tradycje z tego regionu jest sporo i są rozsiane po całej Australii. Niektóre co dla niektórych oczywiste zatraciły niejako swoją tożsamość i nie są już tak hermetyczne jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu.

Wystarczy popatrzeć na logo i od razu wiemy z jakim klubem mamy do czynienia. Logo za zgodą klubu z Zagrzebia do złudzenia przypomina herb Dinama. Barwy oczywiście niebieskie.

Obecnie Melbourne Knights FC, St. Albans czy inne kluby są trampoliną do Europy by po latach rozłąki wrócić do kraju pochodzenia. Australijski soccer też wiele zawdzięcza Chorwatom, którzy najliczniej – spośród innych exjugosłowiańskich nacji – znaleźli się na tym kontynencie. Wielu piłkarzy rozpoczynało kariery, w tym jak i w innych siostrzanych klubach chorwackich np. Sydney Croatia, który jest także ważnym elementem na australijskiej futbolowej mapie. W tym klubie, w Sydney, swoje kariery zaczynali tacy piłkarze jak: Tim Cahill (przeszedł z klubu mniejszości greckiej Sydney Olympic) i Mile Jedinak (dwóch ważnych kapitanów w ostatnich latach kadry Kangurów). Bałkańskie życiorysy są widoczne nie tylko w ankietach samych zawodników; asystentem pierwszego trenera narodowego teamu niedawno jeszcze był Ante Miličić (były piłkarz i trener Sydney United), a inny Chorwat, Aurelio Vidmar, był także członkiem sztabu szkoleniowego.


3 żółte kartki. Chorwaci grają dla Australii, Australijczycy dla Chorwacji

Los przydzielił do grupy F Australię i Chorwację oraz Brazylię i Japonię. Pojedynek interesujących nas ekip był ostatnim meczem w tej grupie.

Zeljko Kalac, kolejny wychowanek Sydney United. Dostał szansę od Guusa Hiddinka w meczu przeciwko Chorwacji. Opinia publiczna w Australii skrytykowała wtedy mającego pochodzenie chorwackiego goalkeepera obwiniając go o stratę dwóch bramek po jego błędach. W wyjściowej XI wystąpili jeszcze Jason Culina (wychowanek St. Albans, Melbourne Knights i Sydney United – jako junior grał w tych 3 klubach) i Mark Viduka jako kapitan. Możemy dołączyć jeszcze mającego pochodzenie macedońskie Mile Sterjovskiego i Tima Cahilla (wychowanek Sydney Olympic i Sydney United)

Po drugiej stronie zagrał Josip Šimunić. To ten historyczny mecz, w którym obejrzał 3 żółte kartki. W kadrze Chorwacji znalazł się kolejny wychowanek Rycerzy z Melbourne Joseph Anthony Didulica. Był bramkarzem nr 3 i całe spotkanie spędził na ławce.

Mówi się o Sydney United jako siostrzanym klubie Rycerzy. Zawsze w przyjacielskich relacjach. Te przyjacielskie relacje utrzymywano jedynie w swojej społeczności. Pisałem tylko o klubach chorwackich, jednak w tym czasie na mapach świata obecna była Jugosławia i kluby jugosłowiańskie również odnosiły sukcesy. Znów wchodzimy na grunt polityki. Jedni i drudzy, czy też trzeci Serbowie eksponowali swoją przynależność do danej nacji, a osoby ze środowiska zrzeszającego osoby z Jugosławii krytykowano za współpracę z komunistycznym rządem w kraju.

Działa też Chorwacki Związek Piłki Nożnej w Australii i Nowej Zelandii. Koordynuje turniej klubów chorwackich i nie jest to zwykły turniej. Można powiedzieć, że to festiwal, bardzo ważny dla wszystkich pochodzących z Chorwacji. Dla niektórych to jedyna możliwość by mieć kontakt ze swoją kulturą. W 2018 na zakończenie tego turnieju zaproszono Zapresić Boys, tak to ten sam zespół, którego piosenki śpiewali wszyscy kibice Vatrenich na Mistrzostwach Świata w Rosji! Chyba nie trzeba mówić jakie to przeżycie dla Chorwatów. Jedzenie, chorwackie piwo, kawa, spotkania, koncerty czy wybory chorwackiej Miss Australii i Nowej Zelandii. To wszystko towarzyszy tej imprezie od lat. Ostatnim zwycięzcą już 45 edycji The Australian-Croatian Soccer Tournament był Dandenong City ( w przeszłości znany jako Chelsea Hajduk), który był ubiegłorocznym gospodarzem. Wystąpiło 58 zespołów (męskich i kobiecych).

Serbowie kontra Chorwaci

To, że obie nacje za sobą nie przepadają wiadomo nie od dziś i animozje te nadal dają o sobie znać czego przykładem może być chociażby incydent jaki miał miejsce w meczu Rycerzy z drużyną Perth Glory w dniu 21 maja 2001 roku. Grający w drużynie gości, pochodzący z serbskiej rodziny Bobby Despotovski (urodzony w Perth, były gracz Crvenej zvezdy), specjalnie wykonał typowy dla Serbów salut* Ten gest do tego stopnia rozwścieczył chorwackich kibiców, że zdążyli go pobić gdy biegiem uciekał do autobusu. Następny mecz między tymi zespołami rozegrano na neutralnym terenie w Lauceston.
The Guardian w 2005 roku stworzył listę 10 największych skandali wywołanych gestem. Oczywiście Bobby i jego salut jest w tym zestawieniu

Kto wie jak potoczyłyby się losy piłki nożnej w Australii gdyby nie SC Croatia oraz inne kluby zakładane przez bałkańskich emigrantów, wystarczy też spojrzeć na nazwiska w składzie reprezentacji narodowej na ostatnich turniejach oraz na kluby, w których swoje kariery rozpoczynali najlepsi piłkarze lat ostatnich, jak chociażby wspominany już wyżej Tim Cahill. Może to i zbyt daleko idący wniosek, może wyolbrzymienie, ale ja nie wyobrażam sobie dzisiejszej australijskiej piłki bez jej – również – i bałkańskiego rodowodu.

*trzy wyciągnięte palce wyprostowanej prawej ręki oznaczają pozdrowienie za „Ojca, Syna i Ducha Świętego”, gestu tego używają do dziś ortodoksyjni Serbowie. Salut ten jest w swej symbolice także interpretowany jako oddanie czci trzem ważnym dla serbskiej tożsamości postaciom „za Świętego Savę, Njegoša i Karadjordja”. Obecnie gest jest wykonywany przez polityków, sportowców i jest utożsamiany głownie z osobami o prawicowych poglądach.